Prawo i Sprawiedliwość przez długi czas lekceważyło Komisję Europejską. Do czasu, kiedy nad Polską zawisły realne sankcje, które zapaliły ostrzegawczą lampkę u samego Jarosława Kaczyńskiego. Dlatego przedstawiciele polskiego rządu spotkali się 9 kwietnia w Warszawie z wiceszefem Komisji Europejskiej Fransem Timmermansem.
Frans Timmermans rozmawiał z premierem Mateuszem Morawieckim, a ponadto szefem Ministerstwa Spraw Zagranicznych Jackiem Czaputowiczem. Na spotkaniu obecni byli też szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski czy prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska. – Z radością przyjmuję otwartość polskiego rządu na dialog – przekonywał już po wszystkim Timmermans.
Wizyta skupiała się na najważniejszych problemach prawnych związanych ze zmianami wprowadzanymi w ustawach. Chodzi o zmiany dotyczące Krajowej Rady Sądownictwa, sądów powszechnych i Sądu Najwyższego, a także rozwiązań zawartych w najnowszych projektach, które wpłynęły do Sejmu.
PiS boi się Komisji Europejskiej
Prawo i Sprawiedliwość przygotowuje bowiem nowe projekty, które idą na rękę Komisji Europejskiej. Przypomnijmy, że KE sprzeciwia się łamanym przez polski rząd regułom praworządności. Teraz PiS szykuje ustawę, które może wiele zmienić w burzliwych relacjach. Zgodnie z nowym projektem, bez opinii kolegium sądu i Krajowej Rady Sądownictwa minister sprawiedliwości nie będzie mógł podjąć decyzji o odwołaniu prezesa lub wiceprezesa sądu. Co więcej, w projekcie partia Jarosława Kaczyńskiego zaproponowała zrównanie wieku przechodzenia w stan spoczynku sędziów dla kobiet i mężczyzn do 65 lat.
Komisja Europejska kwestionowała dotychczas zbyt duże uprawnienia ministra sprawiedliwości do odwoływania i powoływania sędziów. Zarzucała też złamanie unijnej dyrektywy przy zróżnicowaniu wieku emerytalnego sędziów ze względu na płeć. Jeśli jednak zmiany wejdą w życie, można założyć, KE wycofa z unijnego Trybunału Sprawiedliwości pozew przeciwko Polsce.
Dodajmy, że Komisja Europejska w grudniu ubiegłego roku podjęła decyzję o uruchomieniu wobec Polski art. 7 TUE, który mówi o naruszeniu reguł praworządności. To pierwszy w historii Unii Europejskiej przypadek uruchomienia tego mechanizmu wobec jakiegokolwiek unijnego kraju. W dalszych krokach Polsce groziłyby sankcje.