
"Nie ma Polonii, w Warszawie..." – obraźliwa przyśpiewka, którą na trybunach śpiewali kibice przeciwnych drużyn, stała się rzeczywistością. Najstarszy stołeczny klub został sprzedany i wyprowadza się na Śląsk. O historii drużyny, dopingu w śniegu po kolana i tęsknocie za mistrzostwem Polski opowiadają kibice związani z Polonią od dziecka.
Dr Robert Gawkowski jest historykiem sportu. Z Polonią wiążą go sukcesy ojca i dziadka, którzy w klubie trenowali boks i skok w dal. Jako dziecko chodził też na mecze drużyny z Konwiktorskiej. Atmosfera na stadionie odcisnęła się mocno już na jego dorosłym życiu. Owocem pracy naukowej Gawkowskiego jest monografia: "Warszawska Polonia - piłkarze Czarnych Koszul 1911-2001".
Przed wojną Polonia miała nawet umowę z teatrem wodewilowym. Każdy bilet na mecz był również reklamówką następnego spektaklu "Qui pro quo" i odwrotnie - bilety na widowisko zapowiadały mecze
Hegemonia Łazienkowskiej
Gawkowski przypomina, że Polonia miała swoją piękną kartę także w czasie II wojny. – Jako jeden z czterech klubów pierwszoligowych nadal działała pod okupacją. Oczywiście treningi piłkarskie były utajnione. To regularna działalność sprawiła, że w 1946 roku, mimo że już wtedy sowieci czynili pod nią podchody, zdobyła mistrzostwo Polski – mówi. – Nagle w Warszawie znów wybuchła wielka miłość do klubu. Im bardziej władze na nią naciskały, tym bardziej ludzie kochali Polonię - dodaje Gawkowski.
Moim zdaniem warszawiacy z rodowodem przedwojennym byli wierni tradycji. A ci, którzy chcieli oglądać sukcesy, chodzili na Legię
Choć Polonia przez lata nie mogła poszczycić się sukcesami, po demokratycznych przemianach znów awansowała. – "Za te 40 lat, za trzeciej ligi smak" – tak śpiewaliśmy na stadionie, kiedy udało się wyjść znów do pierwszej ligi, a później Ekstraklasy. W 2000 roku doszliśmy do mistrzostwa Polski tak samo, jak w 1946 – bez gwiazd. Nic nie wskazywało na to, że wygramy. A jednak się udało – wspomina Jakub Krupa, który na stadion przy ul. Konwiktorskiej 6 chodzi od 1993 roku.
Choć polonistom zdarzyło się w historii klubu wiele chuligańskich wybryków, kibice podkreślają, że na meczach zawsze było miejsce dla rodzin z dziećmi.
"Za te 40 lat, za trzeciej ligi smak" - tak śpiewaliśmy na stadionie, kiedy udało się wyjść znów do pierwszej ligi, a później Ekstraklasy


