Domy z drewna są bardziej ekologiczne, tańsze i szybsze w budowie. Ich zalety dostrzegł także minister środowiska Henryk Kowalczyk. Zapowiedział, że m.in. jego resort wybuduje kilka tysięcy takich budynków do końca 2019 roku. Wszystko w ramach programu Mieszkanie plus. Ale czy to wykonalne?
– Chcemy z programem budowy drewnianych domów wpisać się w program Mieszkanie plus tak, by było to komplementarne rozwiązanie – powiedział na antenie "TVP Info" minister Henryk Kowalczyk. Deweloperką zajęłyby się w spółce Lasy Państwowe, Bank Ochrony Środowiska i narodowy Fundusz Ochrony Środowiska. Do tego jednak potrzebna jest zmiana w Ustawie o Lasach Państwowych.
Domy miałyby powstać na gruntach Lasów Państwowych. Jeśli udałoby się rozwiązać problemy prawne, pierwsze budynki stanęłyby jeszcze w tym roku, a w następnym resort zapowiedział wybudowanie kilku tysięcy kolejnych drewnianych budowli.
Minister Kowalczyk wychwala zalety domów, wykonanych z naturalnego budulca. Jak sytuacja domów z drewna wygląda w Polsce? Rzeczywiście, przeglądając strony branżowe, można znaleźć wiele zalet takich rozwiązań. Przede wszystkim chodzi o czas, bo można wybudować go nawet w kilka tygodni. Ale Polacy nie korzystają z nich chętnie, liczba takich realizacji nie ma porównania do "zwykłych", a jeśli już, to z drewna stawiamy domki letniskowe.
W sieci jest mnóstwo ofert budowy drewnianych domów. Ich ceny są różne, od 1200 zł za m.kw. do 1700 zł za m kw. Takie domy można kupić nawet na Allegro! I tutaj cena też jest zależna od metrażu, bo od 64 do 99 tysięcy za całoroczny budynek wolnostojący. Jednak są to oferty za budynki jednorodzinne, a minister środowiska zapowiedział, że będą to "domy wielorodzinne, niemalże bloki mieszkalne". Ale czy jest to możliwe, przy zastosowaniu takiego budulca?
– Były podejmowane już próby budowy, może nie bloków, bo to pojęcie dosyć pojemne, kojarzone na ogół z wielką płytą, domów wielorodzinnych. Póki co, z powodów konstrukcyjnych, tak wielkich budynków jak bloki, metodą tradycyjną, z bali, nie da się budować – wyjaśnia naTemat Daniel Frąc z warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich.
Jak wysoko?
Inaczej sprawa wygląda za granicą, gdzie powstają tej wielkości, kilkupiętrowe domy z drewna, ale w innej technologii. Jakiej? – Jest to technologia domów modułowych. To oznacza, że ich konstrukcja, na bazie drewna, jest przygotowywana pod dachem, w hali, w kontrolowanym procesie produkcyjnym i montażowym, gdzie można zachować przede wszystkim jej jakość (pod dachem eliminujemy czynniki atmosferyczne, które szkodzą budowli drewnianej – przyp. red.) – mówi nasz rozmówca.
Frąc jako przykład podaje firmę z Bielska Podlaskiego, która produkuje tego typu domy na rynek norweski i szwedzki. Jej pracownik, Wojciech Jarmułowicz opowiedział nam czym się zajmują.
– My nie budujemy domów jednorodzinnych tylko bloki z drewna, metodą modułową, które mają 20-40 mieszkań. Trwa to od 6 do 9 miesięcy. Taki blok, w technologii tradycyjnej, buduje się rok, albo i dwa. W Polsce postawiliśmy jeden hotel, ale żadnego bloku mieszkalnego. To wynika przede wszystkim z tradycji. W Norwegii budownictwo modułowe, drewniane, jest standardem i już. Nikt się nie boi budować z drewna. Natomiast w Polsce to budownictwo jest na wstępnym etapie. Ale patrząc na to w takiej perspektywie, że koszty budownictwa tradycyjnego mocno rosną, z różnych przyczyn, możliwe jest, że w niedalekiej przyszłości będziemy stawiać budynki modułowe i w Polsce – mówi Wojciech Jarmułowicz.
Jak cenowo?
Bazując tylko na aktualnych danych GUS z 2017, po uśrednieniu cen kwartalnych, koszt budowy 1 mkw. budynku wielorodzinnego, wykonanego tradycyjnie, w żelbecie, wyniósł 4170 zł. To wzrost o 2,7 proc. względem 2016 roku. A jak to wygląda w budownictwie modułowym?
– Co do kosztów to jest problem, bo po pierwsze nie budujemy budynków w Polsce, tylko na rynek norweski, a tam są inne ceny, inny przelicznik, a po drugie wszystko zależy od projektu i jakie jest wykończenie przewidziane w danej inwestycji – wyjaśnia Jarmułowicz.
Jeśli jednak założyć, że domy Ministerstwa Środowiska nie będą miały więcej, niż dwa piętra, to można pokusić się o budowę konstrukcji z bali. Przyjmując, że taki budynek wielorodzinny miałby 600 m kw., w którym zmieści się 10 mieszkań po 60 m kw., jaki będzie koszt jego budowy? – My budujemy przeważnie ze świerku. Przy powierzchni 600 m kw. wychodziłoby to jakieś 3200 zł za metr kw. ale to wszystko zależy od projektu. Czyli około 1,8 miliona złotych – odpowiada pan Karol, którego firma zajmuje się budową domów z bali.
Łatwo więc policzyć, że taką metodą, takimi materiałami i przy takim metrażu, wybudowanie 1000 domów to będzie koszt 1,8 miliarda złotych. A to tylko amatorskie szacunki bez żadnych extra kosztów np. terenu, mediów itd.
Jaki czas?
Jakby nie patrzeć, wychodzi taniej niż budowa bloku metodą tradycyjną. Dlaczego tak się dzieje? – Na koszt jednego metra kwadratowego wpływa często czas budowy związany z zatrudnieniem ekip, ochrony, która przez czas budowy musi być opłacana przez dewelopera. Podobny wpływ mają koszty placu budowy. Często jest tak, że działka przylega do chodnika, do drogi i deweloper musi zająć na jakiś czas ten teren do danej gminy, za co płaci comiesięczne opłaty. W przypadku budowy domu z drewna ten czas jest maksymalnie ograniczony przez co redukują się tutaj koszty za metr kwadratowy – wyjaśnia Daniel Frąc.
Jak mówi przysłowie, czas to pieniądz. Wybudowanie domu z drewna metodą modułową trwa 6-9 tygodni. A z bali? – Budowa domu o powierzchni użytkowej 100 m kw., od wejścia na fundament pod klucz, to czas od półtora do dwóch miesięcy. Przy większej powierzchni czas ten musi podskoczyć, np. teraz robimy taki dom o powierzchni 300 m kw. to jest w granicach trzech miesięcy. Przy jeszcze większych powierzchniach ten czas oczywiście rośnie, może nie jakoś drastycznie, ale jest on większy, tutaj pewnie ze 4-5 miesięcy – stwierdza pan Karol.
Jak z konserwacją?
Koszty i czas budowy to jedno, ale jak przedstawia się kwestia konserwacji takiego budynku? Nasi eksperci nie widzą różnicy pomiędzy nakładem prac konserwacyjnych normalnego domu i domu z drewna. – Taki murowany dom też trzeba naprawiać, konserwować, odświeżać, malować. Podobnie jak dom drewniany, tylko, że tutaj w grę wchodzą inne materiały. Ale jak dom jest dobrze zrobiony, na etapie produkcji i montażu jest dobrze zabezpieczony, to przynajmniej przez 6-7 lat nie trzeba koło niego nic robić – mówi fachowiec.
Wtóruje mu Daniel Frąc. – Jest ona porównywalna tak jak w domach w technologii murowanej. Jeżeli jest przestrzegany reżim technologiczny na placu budowy czy na hali w zakładzie produkcyjnym, to nie potrzeba tutaj dodatkowych konserwacji – mówi.
Członek Stowarzyszenia Architektów Polskich zwraca uwagę także na jakość wykorzystywanego drewna. – Drewno wykorzystywane np. przez firmę z Bielska, ma specyficzne usłojenie, to sosna norweska, nie polska, która jest powykręcana, nieregularna, wysuszone, sezonowane, które ma specjalne właściwości i odporność – mówi.
Nie zgadza się z nim jednak pan Karol, który w swojej pracy wykorzystuje tylko polskie drewno. – My nie bawimy się w żadne sprowadzanie drewna, żadne skandynawskie, syberyjskie. To, że one mają jakieś lepsze właściwości, to bzdury. Ludzie się nie znają, nie byli tam, nie widzieli. Drzewa rosną w innym klimacie, innej wilgotności, a potem pakuje się je w nasz klimat i zaczynają się z nim dziać cuda. Dom, który powstaje np. nad morzem, powinien powstać z drewna dostępnego na miejscu, z tamtych okolic – stwierdza cieśla.
Gdzie haczyk?
Skoro budynki drewniane są tańsze i szybsze w budowie, to co sprawia, że nie są popularne w Polsce? Nasi eksperci zgodnie przyznają, że przepisy. Budynki muszą jednak spełniać konkretne warunki. Chodzi o to, żeby było bezpiecznie cicho i wygodnie i do tego są odpowiednio sformułowane przepisy. Żeby udowodnić, że dany budynek, a w tym przypadku technologia, spełnia wszystkie wymogi stawiane w przepisach, trzeba przejść dosyć kosztowną i żmudną drogę certyfikacji. A jeśli nie ma na to popytu na rynku, jest jeszcze trudniej.
Ale czy wzrost popytu na domy z drewna upowszechni tego typu budownictwo i pobudzi rynek? Chyba minister Kowalczyk będzie musiał powalczyć o kilka innych zmian w prawie.
Daniel Frąc z warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich
Jak to dobrze byłoby przemyślane to tak. Ale jest dużo niewiadomych, np. czy starczy nam lasów. Nie mniej jednak każde ułatwienie przy takich dużych inwestycjach, jak wspomniana budowa tysiąca takich domów, będzie pobudzało rynek. W tej chwili największym problemem jest jednak mnożenie przepisów, które z praktyki wiemy, że nic nie wnoszą. Na przykład decyzja środowiskowa, która jest obowiązkowa dla każdej inwestycji mieszkaniowej, ale de facto jest zbędna, bo mówi „tak, można budować”. A zdobycie jej trwa często rok.