
Ile dni musi spędzić w ośrodku pacjent, żeby otrzymać docelową dawkę promieniowania?
– Przy nowotworach, z którymi my mamy w tej chwili do czynienia to jest 30-kilka dni terapeutycznych – 5 dni napromieniania w ciągu tygodnia, to w sumie są prawie dwa miesiące. Jest szereg nowotworów, gdzie tych frakcji jest 20 zamiast tych ponad 30. W przypadku dzieci może być potrzebnych niekiedy tylko kilka frakcji – tłumaczy nasz rozmówca.
– To są niektóre nowotwory głowy oraz centralnego układu nerwowego u dorosłych i dzieci. Tych wskazań, które znalazły się na bardzo krótkiej liście, sporządzonej w rozporządzeniu ministra zdrowia z 2016 roku jest niestety niewiele w skali Polski – mówi dyrektor placówki.
Jeszcze w 2013 roku proponowano znacznie szerszą listę. Później w trakcie oceny, żeby ona została przeprowadzona szybko, zredukowano liczbę tych nowotworów. Niestety tak jak każda prowizorka w Polsce to trwa bardzo długo. To znaczy nie tylko ustalanie treści rozporządzenia ministra zdrowia trwało długo, ale ciągnie się także okres, w którym cierpimy z powodu małej ilości pacjentów.
W CCB pacjentów napromienia się już ponad półtora roku. Według prof. Jeżabka placówka osiągnęła docelową sprawność i pacjent na stanowisku terapeutycznym przebywa krócej niż pół godziny. Ilu więc pacjentów mógłby przyjąć ośrodek w Bronowicach?
Ale prof. Jeżabek zwraca uwagę także na inne problemy. Instytut Fizyki Jądrowej, który posiada instalację, nie jest placówką medyczną lecz naukową. W związku z tym leczenie pacjentów muszą tu prowadzić jednostki medyczne. W Polsce jest jeden kontrakt NFZ na leczenie tych przypadków u dorosłych i u dzieci, który posiada Instytut Onkologii w Krakowie. Instytut jako podwykonawcę do leczenia dzieci zakontraktował Uniwersytecki Szpital Dziecięcy w Krakowie. I nikt więcej w Polsce, nie może się tym zajmować.
Jak nie NFZ to może prywatnie?
Pojawia się więc myśl, że jeśli blokadą jest NFZ, to może warto by było leczyć prywatnie. Niestety. "Nie możemy też leczyć odpłatnie tych, którzy chcieliby próbować ratować się za pieniądze – sprzęt jest z grantu, NIE MAMY NA TO ZGODY" – czytamy w apelu pracowników CCB.
Liczby porażają!
Gdyby jednak można było leczyć pacjentów spoza NFZ i lista kwalifikowanych przypadków, które może leczyć Bronowicka placówka, rozszerzyła się, to koszt takiej terapii wyniósłby nieco ponad 60 tysięcy złotych za osobę dorosłą. Zagranicą takie leczenie, np. w Niemczech, kosztuje najmniej 20, a na ogół 25 tysięcy euro, przy nowotworach wymagających mniej przyjmowanych dawek.
Apel pracowników CCB spotkał się ze zrozumieniem i przychylnością internautów. Post na Facebooku został udostępniony ponad 44 tysiące razy i skomentowany przez prawie 2,5 tysiąca osób. "A jakby tak nie daj Boże zachorowała jedna osoba bliska tych co wydają te decyzje.. natychmiast rozszerzyliby możliwości leczenia !!! Wścieka to strasznie", "Szkoda słów dzieci i młodzieży ludzie umierają bo niema ratunku bo niema sprzętu a tu proszę sprzęt jest i sobie stoi i czeka...o zgrozo zacznijcie leczyć próbować nowych sprzętów leków dla chorego sama próba pomocy to dużo" – to tylko niektóre z nich.
W podobnym duchu wypowiada się dyrektor CCB, który chciałby, żeby placówka leczyłą więcej pacjentów i chce szybkiej reakcji Ministerstwa Zdrowia. – Bardzo na to liczę, zresztą zabiegaliśmy o to od samego początku, bo ta lista wskazań została dość sztucznie ograniczona. Mam nadzieję, że obecne władze, zarząd Ministerstwa Zdrowia doprowadzi do zmiany tej niedobrej sytuacji – mówi prof. Jeżabek.