Nie zawsze lepsze jest wrogiem dobrego. Nowy Volkswagen Polo to idealny dowód
Bartosz Świderski
14 maja 2018, 06:41·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 14 maja 2018, 06:41
Jakie auto jest bardziej ekonomiczne od Volkswagena Polo, którego każdy z nas widzi na ulicach? To proste. Bardziej oszczędny jest... nowy Volkswagen Polo. Słynny niemiecki miejski kompakt jest teraz jeszcze lepszym wyborem dla tych, którzy oglądają dokładnie każdą wydaną złotówkę.
Reklama.
Kluczowa jest kwestia TCO (total cost of ownership), czyli całkowitego kosztu utrzymania auta. Tak naprawdę to jeden z najważniejszych wskaźników, który powinniśmy brać pod uwagę przy wyborze nowego samochodu, a nie tylko jego osiągi czy wygląd. Pamiętajmy przecież, że auto nie kosztuje tyle, ile widzimy na plakietce za szybą w salonie. Kosztuje tyle, ile w cenniku, plus przeglądy, naprawy, paliwo, ubezpieczenie, utrata wartości. Często okazuje się, że samochód droższy na starcie po podsumowaniu wszystkich kosztów przez np. cztery lata eksploatacji okaże się tańszy o kilka tysięcy zł lub nawet więcej.
Tymczasem okazuje się, że Nowe Polo było w stanie wyśrubować nawet wyniki poprzedniego modelu, który już był najlepszy w klasie w kwestii oszczędności. Nowy miejski kompakt z Wolfsburga podnosi poprzeczkę jeszcze wyżej. Pierwszy przykład z brzegu? Spalanie. Poprzednik w zależności od wybranej jednostki w cyklu mieszanym spalał nawet (według danych producenta) 5,1 litra na 100 kilometrów. A jak jest teraz? 95-konny silnik TSI na 100 kilometrów domaga się od 4,4 litra do 4,5 litra benzyny. Ci, którzy chcą zużywać jeszcze mniej, powinni zdecydować się na diesla. VW Polo 1.6 TDI o mocy 80 KM zużywa średnio zaledwie od 3,7 do 3,8 litra oleju napędowego na 100 kilometrów.
Zostało tylko to, co najlepsze
I skoro już porównujemy model z jego poprzednikiem, to dodajmy, że nowe Polo ma jego największe zalety. Serwis odwiedzamy nawet co 30 tysięcy kilometrów, czyli rzadziej niż u konkurencji, a do tego za pakiet przeglądów na cztery lata zapłacimy tylko 1490 złotych, jeśli będziemy jeździć rocznie około 15 tysięcy kilometrów.
Pomimo zachowania status quo w tych kwestiach nowe Polo opłaca się od poprzednika bardziej także dlatego, że przy zachowaniu atrakcyjnej ceny bazowej (44 490 zł) nowy model daje z siebie kierowcy po prostu więcej. Za te pieniądze w standardzie mamy sześć poduszek powietrznych oraz zaawansowane systemy bezpieczeństwa: stabilizacji toru jazdy, automatycznego hamowania po kolizji, monitorowania przestrzeni przed autem "Front Assist" z funkcją awaryjnego hamowania w mieście oraz rozpoznawania pieszych na jezdni. Niepotrzebne? To przypomnijcie sobie, ile razy mieliście na drodze groźną sytuację, bo się zagapiliście choćby na radio.
Standardowo monitorowane jest także ciśnienie w oponach (ilu z nas rzeczywiście zajeżdża na stację benzynową i sprawdza je na własną rękę?), a pamiętajmy, że także od prawidłowego ciśnienia zależą osiągi i spalanie naszego samochodu. Ponadto nowe Polo w standardzie wspomaga kierowcę podczas ruszania pod górę. To samochód, który się nie stoczy na auto z tyłu. Większości z tych rozwiązań próżno szukać w autach, które jeżdżą po polskich drogach – i to nawet z wyższych segmentów.
Dodajmy, że jeśli zdecydujemy się na dodatkowe wyposażenie, nasze Polo będzie jeszcze bardziej "inteligentne". Dodatkowo oferowany jest choćby aktywny tempomat, który dzięki czujnikowi radarowemu odczytuje odległość od poprzedzającego auta oraz jego prędkość. System działa do prędkości 210 km/h, więc w polskich warunkach na każdej trasie wystarczy po prostu ustawić tempomat i... zapomnieć o pedałach. Do tego dochodzą asystent zmiany pasa ruchu czy asystent wyjazdu z miejsca parkingowego, który ostrzega podczas ruszania tyłem o ruchu poprzecznym. Duże wrażenie robi także aktywny system ochrony pasażerów. Jeśli kolizja nie będzie możliwa do uniknięcia, zostanie uruchomiona procedura przygotowania auta do wypadku. Pasy zostaną napięte, a boczne szyby i rozsuwany dach zamknięte. Wiele z tych opcji w Polo poprzedniej generacji nie było dostępnych.
Większy i łatwiej dostępny
Liczy się też wygląd. I o ile to w dużej mierze kwestia gustu, to faktem jest, że nowe Polo jest także po prostu fizycznie większe od poprzednika. Polo "urosło" – jest dłuższe o osiem centymetrów i szersze o 7 centymetrów. Efekt? Kierowca i pasażerowie mają więcej miejsca. Prawdziwa rewolucja rozegrała się jednak w bagażniku. Wcześniej miał pojemność 280 litrów, teraz kierowca ma do dyspozycji 351 litrów. Niespodziewany wypad za miasto miejskim autem nie będzie więc problemem. Stosunek cena/jakość w nowym modelu został po prostu podniesiony jeszcze bardziej.
Warto także wspomnieć o finansowaniu, gdzie nowe Polo bije na głowę "stare" Polo. Dzięki nowoczesnym warunkom finansowania swoje Polo każdy może nabyć prawie jak... telefon na abonament. Za pięciodrzwiową wersję auta z wyposażeniem Start oraz silnikiem 1.0 będziemy płacić miesięczną ratę w wysokości 340 złotych (przy założeniu, że wpłaciliśmy na start 30 proc., a auto chcemy spłacać przez cztery lata). To też istotne przy zakupie.
Tańszy nie tylko od poprzednika Oczywiście nowe Polo nie wychodzi oszczędniej tylko od poprzedniego Polo. Eksperci z firmy Eurotax, która zajmuje się kalkulowaniem kosztów użytkowania samochodów, porównali koszty utrzymania Polo z największymi rynkowymi konkurentami. Na warsztat zostały wzięte samochody z silnikami o mocy 95 koni mechanicznych lub zbliżonej. W przypadku Polo to jednostka 1.0 TSI.
Co się okazało? Utrzymanie Polo przez 4 lata, uwzględniając koszty serwisowania czy paliwa oraz utratę wartości auta, jest według Eurotax najlepszym wynikiem wśród bezpośrednich konkurentów.
Niebagatelny wpływ na to ma zwłaszcza niska utrata wartości. Nowy Volkswagen Polo według danych Eurotax będzie warty po 4 latach (60 tysięcy kilometrów) 56,5 proc. ceny wyjściowej. To także najlepszy wynik. Jeśli więc znacie kogoś, kto zawsze powtarza, że nowe auto się nie opłaca, ponieważ sam wyjazd z salonu jest już bardzo kosztowny, to czas zasugerować mu zmianę poglądów.