Kongres Stanów Zjednoczonych uchwalił ustawę "JUST". Ma ona sprawdzić, czy i na jakiej podstawie obywatele amerykańscy pochodzenia żydowskiego mogą ubiegać się o niewypłacone odszkodowania za Holokaust. Weryfikacji będzie podlegała także Polska, przez co od razu w sieci podniosło się larum. Ale przed czym? Czy jest się czego bać? Doktor Grzegorz Kostrzewa-Zorbas odpowiada.
Panie doktorze, czym jest tzw. ustawa 447 i jakie są jej założenia?
Przede wszystkim nie jest to ustawa 447 i od tego trzeba zacząć. To numer druku senackiego. W Izbie Reprezentantów Kongresu Stanów Zjednoczonych był już on inny. A ani w Stanach, ani na świecie nikt tych numerów nie używa. One pozostają w zamkniętej rzeczywistości prac parlamentarnych. Jeżeli w Polsce przyjmie się nazywanie tej ustawy tą liczbą, to będzie to dodatkowe źródło nieporozumień ze światem oraz niezrozumienia świata przez polską opinię publiczną i przez polskie instytucje.
Więc jak ją nazywać?
To jest ustawa, której nazwa (Justice for Uncompensated Survivors Today – przyp. red.) została skrócona w akronim "JUST”, czyli dosłownie "sprawiedliwa”. Chodzi o sprawiedliwość dla ofiar Holokaustu i ich rodzin, które nie otrzymały dotąd odszkodowania za straty i horror czasów Holokaustu.
Pytanie zasadnicze, które zadaje wielu komentatorów: co uchwalenieustawy "JUST" oznacza dla Polski?
Ustawa nakłada na sekretarza stanu USA obowiązek złożenia sprawozdania, najpóźniej w półtora roku od jej wejścia w życie, czyli od podpisania ustawy przez prezydenta Trumpa. Sprawozdanie ma dotyczyć sytuacji prawnej i systemowej w 46 krajach, w tym w Polsce, które podpisały w 2009 roku deklarację z Terezina (miasto w Republice Czeskiej). Raport obejmie procedury administracyjne, sądowe, w szczególności dotyczące zwrotu mienia tam, gdzie jest to możliwe, wypłaty słusznego odszkodowania tam, gdzie zwrot jest niemożliwy i wreszcie przeznaczania mienia, które nie ma spadkobierców na cele edukacyjne i społeczne, w szczególności pomoc ofiarom Holokaustu oraz edukację na temat Holokaustu. W szczególności raport ten ma zawierać informacje o stanie zaspokajania roszczeń związanych z powyższym, przez te osoby, które przeżyły Holokaust i są obywatelami Stanów Zjednoczonych lub rodziny tych, którzy nie przeżyli.
To ma być tylko jeden raport?
Tak, raport ma być wszechstronny i jednorazowy. Istnieje jednak tzw. miękkie zalecenie, aby po tym jednorazowym raporcie, sekretarz stanu dalej sprawozdawał o sprawach dot. Holokaustu. Będzie to robił w ramach innych raportów i sprawozdań na świecie, ale w sposób taki, jak sprzed uchwalenia tej ustawy, czyli np. w raportach o przestrzeganiu praw człowieka itd.
Czyli w tej ustawie nie jest zawarty de facto przymus późniejszego zwracania mienia, czy wypłaty odszkodowań, przez obywateli tych 46 państw?
Nie ma i nie mogłoby być, bo Stany Zjednoczone nie rządzą światem i Kongres USA nie uchwala prawa uniwersalnego i globalnego. Owszem, czasem Kongres na tzw. zasadzie eksterytorialności próbuje wprowadzać prawa, sięgające poza granice Stanów Zjednoczonych. Żeby te były skuteczne, musi uchwalić także sankcje za ich nieprzestrzeganie wobec państwa, które ma przyjąć te prawa. To są zazwyczaj sankcje gospodarcze. Ale nie ma takiego przypadku jednak jeśli chodzi o omawianą tu ustawę.
Jaka będzie przyszłość tej ustawy?
Można przypuszczać, że zwiększy się aktywność sekretarza stanu, Departamentu Stanu oraz amerykańskiej dyplomacji w zakresie zarówno rozpoznawania stanu spraw, jak i bieżącego stanu faktycznego oraz systemowego. Może ona spowodować więcej negocjacji czy nacisków dyplomatycznych na poszczególne państwa, ale to jest tylko możliwość. W tekście ustawy tego nie ma.
Jakby pan określił, należy się bać tej ustawy, czy raczej jej konsekwencje i dalsze poczynania Stanów Zjednoczonych, pozostają bardziej w sferze niejasnej przyszłości?
Nie, bo rozwiązanie problemu dotyczącego odszkodowań jest w interesie wszystkich. Państwo Polskie powinno dochodzić swoich praw i wszystkich osób, które stanowiły jego część, czyli obywateli II RP, podmiotów organizacyjnych i osób prawnych, które żyły w czasach II wojny światowej, w czasach Holokaustu. Wszystkie roszczenia powinny być w rozsądnym zakresie zaspokojone, ale bez żadnej dyskryminacji, ani dzielenia obywateli, czy osób prawnych np. instytucji religijnych, kultury czy przedsiębiorstw, które zostały zniszczone lub przejęte przez III Rzeszę nazistowską. To oznacza przede wszystkim zgłoszenie roszczeń wobec Republiki Federalnej Niemiec, która jest prawnym następcą nieistniejącej już III Rzeszy. Ze środków uzyskanych z odszkodowań, które należą się Polsce od Niemiec, powinny być wypłacone, w tym przypadku z Państwem Polskim jako pośrednikiem, adwokatem pokrzywdzonych, odpowiednie odszkodowania bez uprzywilejowania jakiejś formy mienia, czy uprzywilejowania jakichś dóbr zniszczonych.
Co pan ma na myśli?
W tej ustawie są wyróżnione dzieła sztuki, co jest moim zdaniem nieuzasadnione, bo brzmi to tak, jak gdyby dzieła sztuki były ważniejsze od utraconego życia ludzkiego. A przecież z pewnością tak nie jest, bo życie jest najcenniejsze.
Czyli twierdzi pan, że jeżeli byłyby w przyszłości jakiekolwiek roszczenia wobec Polski, które powstałyby w oparciu o uchwaloną ustawę "JUST" to pieniądze na ich pokrycie trzeba uzyskać z odszkodowań, które powinny zapłacić Niemcy?
Tak, dokładnie tak.
Bo niektórzy mówią tu o kwocie roszczeń, osób pochodzenia żydowskiego wobec Polski, która opiewa na bilion złotych…
Nie ma tak naprawdę żadnych poważnych wyliczeń. A w ustawie napisano (ustawie „JUST” – przyp. red.), że odszkodowania mają być wypłacone zgodnie ze światowymi standardami w przypadku odszkodowań wojennych i podobnych. Jest tu mowa o sprawiedliwych odszkodowaniach, a nie pełnych odszkodowaniach, które zwykle są niemożliwe.
Myśli pan, że ustawa ta powstała w odpowiedzi na chociażby ostatnią nowelizację polskiej ustawy o IPN?
Nie, bo jej projekt jest starszy. Został on zgłoszony najpierw w Izbie Reprezentantów na początku 2017, czyli na prawie rok przed nowelizacją ustawy o IPN. Z kolei wersja senacka została uchwalona w grudniu 2017 roku. Ale w żadnym szerszym obiegu nowelizacja Ustawy o IPN, czyli "ustawa o penalizacji" nie zaistniała jako uzasadnienie amerykańskiej ustawy "JUST". Być może pojedynczy eksperci, czy członkowie Kongresu, wiązali to z uchwałą w Polsce, ale to nie zaistniało jako szeroko znane i podkreślane uzasadnienie.
Co ważne – w Stanach Zjednoczonych nie było żadnej szerokiej debaty, nawet w Kongresie na temat "JUST". Krótkie dyskusje na jej temat toczyły się przy półpustych salach. Co więcej nie jest to żaden fakt polityczny. 99,99 proc. wszystkich amerykanów nie ma pojęcia o istnieniu tej ustawy.