Muzyk, biznesmen, playboy, mąż stanu, oszust, błazen? Które z tych określeń najtrafniej opisuje najdłużej urzędującego premiera Republiki Włoskiej? Czy w ogóle da się Silvio Berlusconiego opisać jednym słowem? Być może od dziś będzie jedno takie - skazany. Przed sądem w Mediolanie spodziewany jest dziś wyrok w sprawie o łapówkarstwo. Miliarder może trafić do więzienia nawet na 5 lat. Ale jego adwokaci zrobią wszystko by tak się nie stało. I zapewne się przyłożą, bo przez ostatnie 14 lat wydał na nich 400 mln euro!
Self-made man i biznesmen
Do wycenianej przez amerykańskiego Forbes'a na ponad 6 mld dolarów fortuny doszedł praktycznie od zera. Po studiach prawniczych zaczął pracę na mediolańskim rynku nieruchomości. Przygodę z mediami rozpoczął po dziesięciu latach w budownictwie, zakładając małą osiedlową telewizję kablową. Korzystając z włoskiego boomu gospodarczego lat 80. telewizja Telemilano rozwinęła się w największy w tym kraju koncern medialny - Mediaset, przez który Berlusconi zarządza trzema najchętniej oglądanymi stacjami telewizyjnymi.
Mozolnie rozwijał swój biznes dokupując kolejne firmy: dziennik "Il Giornale", sieć supermarketów i wreszcie ukochany przez niego klub piłkarski AC Milan. - Włosi, choć ostro krytykują Berlusconiego, identyfikują go z sukcesem. Chcą być tak jak on, dojść do tego co on ma. To paradoks, bo z jednej strony go krytykują a z drugiej uwielbiają - mówi w rozmowie z naTemat Joanna Heyman, przewodnicząca Związku Polaków we Włoszech. W biznesie Berlusconi nie stronił od bezwzględnych, często nieczystych zagrań, jak np. wręczenie sędziom łapówek, by zablokowali przejęcie przez konkurenta prywatyzowanej sieci supermarketów. Za przekupstwo, dzięku któremu przejął największe włoskie wydawnictwo musi później zapłacić 600 milionów euro odszkodowania.
Polityk
Przepustką do rządzenia było dla Berlusconiego największa po II wojnie światowej trzęsienie ziemii na włoskiej scenie politycznej - akcja "Czyste ręce". Na zgliszczach Demokracji Chrześcijańskiej pojawia się Forza Italia, wygrywa wybory w 1994 roku i wynosi medialnego magnata na stanowisko premiera. Przed końcem roku egzotyczna koalicja z postfaszystami i separatystami rozpada się, a Berlusconi wraca do biznesu.
Nie porzuca jednak polityki całkowicie, lecz czeka na pomyślniejszy dla siebie okres. Ten nadchodzi w 2001 roku, kiedy koalicja Dom Wolności pod wodzą "Il Cavaliere" zdobywa większość. Tym razem udaję się ją utrzymać przez pełne pięć lat. Jednak w 2006 roku o włos przegrywa ze swym odwiecznym rywalem - byłym szefem Komisji Europejskiej Romano Prodim. Mający słabą większość, atakowany ciągle przez Berlusconiego, rząd centrolewicy upada po dwóch latach. W przyspieszonych wyborach Włosi decydują, by ponownie oddać władzę ponadsiedemdziesiecio letniemu miliarderowi.
Wielu z nich jednak żałuje tego widząc liczne gafy, które popełnia ich przywódca. Ale kontrowersyjne, często obraźliwe czy seksistowskie wypowiedzi to jego specjalność od początku kariery. Obecnemu przewodniczącemu Parlamentu Europejskiego zasugerował, by ten wystąpił jako kappo w filmie o obozach Holokauście. Po tragicznym trzęsieniu ziemii w L'aqulli stwierdził, że mieszkający w namiotach w obozie dla ocalonych powinni czuć się jak na kampingu. Kolejne faux pas to powitanie (a raczej jego brak) z niemiecką kanclerz na jednym ze szczytów. Berlusconi wyszedł z limuzyny spokojnie rozmawiając przez telefon. Kazał na siebie czekać tak długo, że Angela Merkel wróciła do budynku nie witając się z nim.
Powagi na pewno nie przydawały mu liczne operacje plastyczne oraz wychodzące na światło dzienne romanse. - Jeśli chodzi o zachowanie nikt we Włoszech go nie naśladuje ani się na nim nie wzoruje, za to wszyscy poddają krytyce i uważają, że szkodzi wizerunkowi Włoch i Włochów na świecie - ocenia Heyman. I ten spadek prestiżu widać na ostatnim etapie rządów "Il Cavaliere". Praktycznie nikt na świecie nie liczy się opinią Berlusconiego, co więcej on sam staje się obiektem kpin europejskich liderów.
Muzyk i playboy
Jeszcze uczęszczając do katolickiej szkoły gra na gitarze basowej i śpiewa. Później podczas studiów razem z przyjaciółmi gra w zespole zabawiającym gości nocnych klubów i luksusowych statków wycieczkowych. To zarobione w ten sposób pieniądze pozwalają mu wejść w biznes deweloperski. Ostatnim przejawem jego muzycznej aktywności jest płyta "Il Vero Amore" ("Prawdziwa miłość"), wydana już po ustąpieniu z funkcji premiera, choć stworzona znacznie wcześniej.
Jednak nieporównanie większe kontorowersje budzi jego nieopanowane zmiłowanie do kobiet. Choć ma "zaledwie" dwie żony jego kochanki są niezliczone. W kilku z jego dwudziestu rezydencji organizowane były głośne imprezy bunga-bunga. W suto zakrapianych sesjach seksu grupowego brały udział luksusowe prostytutki, ale też goście zaproszeni przez "Il Cavaliere". Cały świat obiegły zdjęcia byłego premiera Czech Mirka Topolanka, którego paparazzi przyłapali spacerującego nago po willi Berlusconiego. Jego była już żona Veronica składając pozew o rozwód opisała zachowanie męża jako "chore". To chyba bunga-bunga właśnie przelały czarę goryczy, sprawiły, że zaczęto go traktować jak podstarzałego błazna a nie przywódcy siódmej gospodarki świata. Niejako potwierdził te opinie mówiąc przez telefon przyjacielowi "Chcę spędzać czas z moimi dziewczynami, w wolnych chwilach jestem premierem".
Skazany?
"Przedawnienie" to chyba ulubione słowo byłego premiera Włoch. Właśnie z powodu przedawnienia większość procesów które toczyły się przeciw niemu nie zakończyła się wyrokiem. W niektórych został uniewinniony, zdarzało mu się też płacić ogromne kary finansowe. Ale nigdy nie trafił za kratki. Dzisiaj to może się zmienić. Oskarżony o przyjęcie 600 tys. dolarów w zamian za składanie fałszywych zeznań brytyjski adwokat Berlusconiego, David Mills już został skazany na cztery i pół roku więzienia, choć sprawę uznano za przedawnioną. W przypadku "Il Cavaliere" zostało jeszcze kilka miesięcy i prokurator jest zdeterminowany by przed majem doprowadzić sprawę do końca. O niewinności swojego klienta nie są przekonani nawet obrońcy, choć ich praca jest dobrze wynagradzana.
Jak wyliczył sam Berlusconi w ciągu 14 lat usługi adwokatów i konsultantów kosztowały go 400 mln euro. Na niekorzyść Berlusconiego działa jeszcze jeden fakt - brak immunitetu. - Większość Włochów ma nadzieję, że go skażą, ale po tych kilkunastu latach unikania nikt zbytnio w to nie wierzy - twierdzi Joanna Heyman. Pewne jest, że to nie ostatnia wizyta w sądzie. Nawet jeśli dziś zapadnie wyrok w tej sprawie w kolejce czekają następne - o nadużywanie władzy oraz o seks z nieletnią prostytutką (słynna Ruby-gate). Wydaje się więc, że nawet jeśl nie dziś to wkrótce zamiast "skazany?" będzie można napisać "skazany".