Rafał Trzaskowski wywołał zamieszanie porannym wywiadem w Radiu Zet. Chodzi o słowa, że pieniądze z unijnego budżetu nie przepadają, a są zamrożone. Polska - według tej narracji - miałaby szanse je odzyskać, gdyby PiS zostało odsunięte od władzy. Wydawało się, że to tylko wpadka bądź przejęzyczenie, jednak w podobnym tonie wypowiedział się Grzegorz Schetyna dla "Rzeczpospolitej".
– Jak tak dalej pójdzie, to Warszawa straci miliardy, jak PiS będzie tak rządził. Nie będzie metra, wymiany taboru, wszystkich projektów dotyczących przedszkoli czy szkół, które były do tej finansowane. Wszyscy wiedzą, że to przez upór, brak profesjonalizmu, łamanie Konstytucji może być tak, że znikną olbrzymie pieniądze na inwestycje, które są w Warszawie potrzebne – argumentował kandydat na prezydenta Warszawy w Radiu Zet.
Schetyna: odmrozimy unijne środki dla Polski
Natomiast Schetyna w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" także powiedział o
czasowym "zamrożeniu": "(…) te pomniejszone znacznie pieniądze dla Polski, które będą w budżecie ostatecznie zapisane, wszystko na to wskazuje, zostaną zamrożone, ze względu na łamanie praworządności. Po 2019 roku, i po wyborach parlamentarnych, wrócimy do tego i odmrozimy unijne środki dla Polski" – czytamy w wywiadzie lidera PO na stronie "RP".
Na te słowa zareagowali już dziennikarze kojarzeni z prawicą. Stanisław Janecki dopytywał: "Kto, kiedy, z kim i gdzie się na to umówił?".