Kim są smartfonowi zombie? Zna ich każdy, kto podróżuje metrem, autobusem czy tramwajem. Wpatrzeni w ekran telefonów, nie widzą poza nimi świata. Ten syndrom dotknął wielu z nas. Można się śmiać, ale gdy zombie wychodzą na ruchliwą ulicę, robi się naprawdę niebezpiecznie.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
"Smartfon! Epidemia ogarnia miasto" – ten genialny klip, który pokazały Tramwaje Warszawskie, opisuje zjawisko w stylu dobrego horroru. Posiadacze smartfonów w tramwajach są pokazani jako zombie. Siedzą pogrążeni w letargu i nie ma z nimi kontaktu. W kolejnej scenie słyszymy "kolejny okaz, panie doktorze, ta mi się z kolei pod tramwaj samochodem wjechała". I widzimy zombie wywożone na taczce.
"Większość zainfekowanych w chwili wystawienia na działanie czynnika chorobotwórczego, przejawia objawy deuteranopii. Mylą czerwień z zielenią. Zaczyna się od ustania funkcji myślowych, a potem... wychodzą na ulice. Zaawansowana technologia zdaje się wprowadzać ich w stan otępienia. Wystawieni na jej działanie przestają reagować na inne bodźce" – słyszymy na filmie.
"Terapia bywa brutalna, ale to nic w porównaniu z 50-tonowym tramwajem. Tam, w prawdziwym świecie. Odłóż smartfon i żyj!" – taka jest dosadna puenta. Klip został nagrany w ramach kampanii społecznej na rzecz poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym.