Morawiecki "zgrillowany" w Strasburgu. Wystąpienia jednego europosła długo nie zapomni
redakcja naTemat
04 lipca 2018, 10:45·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 04 lipca 2018, 10:45
Premier Mateusz Morawiecki po wystąpieniu w Parlamencie Europejskim musiał zmierzyć się z pytaniami od europosłów. Było ostro, a szczególnie trudne dla szefa polskiego rządu musiało być przemówienie Manfreda Webera, lidera Europejskiej Partii Ludowej. – Jeśli polski rząd nie chce zachować polskich osiągnięć, to Europa pomoże – mówił europoseł.
Reklama.
"Dlaczego rząd zwalnia sędziów?"
Przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej Manfred Weber rozpoczął serię pytań do Mateusza Morawieckiego. W swoim wystąpieniu mówił m.in. o wierze w Polskę opartą o zasady Jana Pawła II i Lecha Wałęsy.
– Ale wczoraj w Polsce były demonstracje na ulicach. Pojawia się coraz więcej kwestii, np. dlaczego telewizja jest telewizją propagandową, a nie niezależnym mediów? Dlaczego państwa rząd zwalnia sędziów ze względu na ich poglądy polityczne? – pytał Weber.
Dalej było równie ostro. Weber przekonywał, że praworządność leży u podstaw Polski, a Europa nie odwróci się od Polaków.
– Jeśli polski rząd nie chce zachowywać polskich osiągnięć, Europa pomoże. Jest inna Polska. Jest Polska demonstrantów, ludzi, którzy wyszli na ulice, jest Polska, która przyjmuje 18 mln turystów, którzy podziwiają kulturę pańskiego wspaniałego kraju – wymieniał.
– Zastanawiam się, czy mówi pan jako przedstawiciel rządu PiS czy przedstawiciel polskiego rządu. Czy myśli pan o tej drugiej Polsce? – pytał szefa rządu.
Inni europosłowie także nie oszczędzili Morawieckiego. – Pana rząd oddala Polskę od ścieżki demokracji – przekonywała Skia Keller z Zielonych.
Szef frakcji liberałów, Guy Verhofstadt, również "grillował" polskiego premiera. – Był pan kiedyś młodzieńcem zaangażowanym w ruch "Solidarności" i częścią zespołu negocjującego wstąpienie Polski do UE. Niech pan sprowadzi Polskę z powrotem do rodziny narodów europejskich – apelował.
Wrażenie jest takie, jakby Morawiecki był celem frontalnego ataku. Część komentatorów zwraca uwagę, że to być może jedna z niewielu okazji, by premier odpowiedział na niewygodne pytania.
"Ta Izba jest przewidywalna"
Morawiecki miał też sojusznika. Był nim europoseł PiS Ryszard Legutko. Jak mówił, PE okazał się "w sposób beznadziejny" przewidywalny. Narzekał, że europosłowie wolą rozmawiać o praworządności, a nie o przyszłości Europy.
– Widzi pan, jak trudno jest przebić się z argumentami, ponieważ jest ten gruby mur kłamstw, półkłamstw, półprawd, mistyfikacji, ta idiotyczna teoria o aresztowaniu człowieka za to, że miał róże. To jest niewyobrażalne, kiedy pan słyszy coś takiego. Codziennie musimy radzić sobie z takimi idiotycznymi historiami, które są absolutnie nieuzasadnione – przekonywał.