Mimo wakacji, sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold nie zwalania tempa. W środę na przesłuchanie wezwano ministra finansów z czasów PO-PSL Jana Vincenta Rostowskiego. Nie obyło się bez uszczypliwości i słownych przepychanek.
– Wtedy, kiedy PO rządziła, kiedy ja i wielu kolegów piastowaliśmy wysokie funkcje w państwie, to dla nas najważniejszą podstawą działania była konstytucja, ustawy zgodne z konstytucją i praworządność. Tego, niestety, dzisiaj nie można powiedzieć – tak rozpoczęła się swobodna wypowiedź byłego ministra finansów.
To oczywiście nie mogło pozostać bez odpowiedzi przewodniczącej komisji Małgorzaty Wasserman. – Dla nas najważniejsze jest to, żeby był porządek, uczciwość, sprawiedliwość, żeby przestępcy byli w więzieniach, a ludzie niewinni nie dostawali politycznych wyroków – stwierdziła.
Jednak dyskusja na temat przestrzegania prawa przez polityków na tym się nie skończyła. – Aby to było możliwe, to konieczna jest praworządność, szanowanie konstytucji – powiedział Rostowski, na co przewodnicząca komisji stwierdziła, że teraz będzie sprawdzane "jak praworządność była traktowana przez okres 2009-2012".
Po "wejściowej" utarczce, rozpoczęła się seria pytań ze strony Małgorzaty Wasserman. Na jej pytanie o to, kiedy i skąd Jan Rostowski dowiedział się o działalności spółki Amber Gold, ten odpowiedział, że dowiedział się z notatki szefa ABW. Z niej dowiedział się także o niepokojących związkach Amber Gold z liniami lotniczymi OLT Express.
– Ta notatka bardzo mnie zaniepokoiła – stwierdził Rostowski. Dodał też, że nakazał swojemu wiceministrowi Andrzejowi Parafianowiczowi ścisłą współpracę z ABW.
Rostowski przyznał także, że po zapoznaniu się z notatką służb i przekazaniu nadzoru nad tą sprawą wiceministrowi, nie interesował się kwestią Amber Gold.