
Najbardziej nurtujące pytanie dotyczy oczywiście procesu pobrania "esencji" z modelek. Okazuje się, że nie jest to zbyt skomplikowana sprawa. Przede wszystkim do piwa nie jest dodawany śluz z pochwy, jak niektórzy myślą.
Pobraniem wymazu z waginy zajął się pozostający w cieniu ginekolog, doktor nauk medycznych, który zrobił to w sposób profesjonalny. Wymazy trafiły do zaprzyjaźnionego, fantastycznego laboratorium, które nasze bakterie wyizolowało, oczyściło, zidentyfikowało i wreszcie namnożyło tak, byśmy mogli je bezpiecznie i łatwo zastosować w procesie produkcji. W browarze takie bakterie podkwaszają brzeczkę przed fermentacją, trochę tak, jakbyśmy robili kefir.
– To szkodliwe dla wizerunku piwowarstwa – grzmiał w internecie znany piwny ekspert Tomasz Kopyra. Jego zdaniem chodzi tylko o to, by o firmie zrobiło się głośno. Niektórzy specjaliści nawet uważają, że samo piwo to w ogóle "pic na wodę fotomontaż" i nie ma tam wcale bakterii z pochwy.
Jasne, że po drodze konsultowaliśmy (a raczej: próbowaliśmy konsultować) to z wieloma guru marketingu w Polsce i proszę uwierzyć, że większość rozkładała ręce i poddawała się. Ba, im większy ktoś miał dorobek, uznanie, doświadczenie, tym szybciej się poddawał i przyznawał, że nie byłby w stanie poprowadzić takiego tematu.
Kobiety są tak niesamowite, że dzięki nim można stworzyć tak niespotykany produkt, a samo piwo jest aktem czci. Starożytni czcili kobiecość modląc się do bogiń, składając im ofiary, budując im świątynie i świętując na ich część (np. Afrodyzje). Naszą czcią jest to piwo, jego istnienie, a szczególnie picie go. Nasze modelki tysiące lat temu byłyby czczone w pogańskiej świątyni, setki lat temu pozowałyby najlepszym europejskim malarzom, a dzisiaj odpowiadają za wyjątkowość naszego piwa.
Piwa warzonego w browarze w Wąsoszu na razie będziemy mogli posmakować jedynie w Katowicach. Zadebiutuje 28 lipca na kranach multitapu Biała Małpa. Cena plasuje piwo na półce z napisem "nie na każdą kieszeń". Butelka ma kosztować około 25 złotych.