Zamordował chłopca na obozie harcerskim w Holandii. Ujawniono, że uczył polskich harcerzy survivalu
Bartosz Świderski
29 sierpnia 2018, 13:02·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 sierpnia 2018, 13:02
Hiszpańska policja zatrzymała 55-letniego Holendra. Zarzuca mu zabójstwo 11-letniego chłopca, które miało miejsce 20 lat temu w Holandii. Tymczasem Holender utrzymywał przez ostatnie lata kontakt z oddziałem Związku Harcerstwa Polskiego. Miał przez 14 lat przyjeżdżać do Polski. Uczestniczył w obozach ZHP jako ekspert w dziedzinie sztuki przetrwania.
Na obozie przebywał Jos B., ekspert w dziedzinie surwiwalu. Policja przesłuchała go jako świadka. Sprawcy przez wiele lat nie znaleziono.
W tym roku w Holandii przeprowadzono jednak akcję pobierania DNA, największą w historii. Próbki pobrano od 20 tys. mężczyzn. Na badania nie zgłosił się jeden ze świadków, który uczestniczył w obozie, podczas którego zginął 11-latek – właśnie Jos B. Mężczyzna miał zniknąć w momencie, kiedy zaczęła się akcja pobierania DNA.
Śledczy przeszukali domek we francuskich górach Wogezach. Znaleźli tam ślady tożsame z zabezpieczonymi na miejscu zbrodni w 1998 r. 12 czerwca wydano ogólnoeuropejski nakaz aresztowania mężczyzny. Holendra udało się zatrzymać 26 sierpnia w Hiszpanii. Ukrywał się około 50 kilometrów od Barcelony.
Według informacji portalu Interia, Jos B. nawiązał kontakt ze środowiskiem harcerskim w Małopolsce kilka lat po morderstwie. Jak powiedziała rzeczniczka ZHP Martyna Kownacka, prowadził zajęcia survivalowe.
– Nie ubiegał się o członkostwo w ZHP, nie był instruktorem ani wychowawcą. Nie pełnił żadnej funkcji w naszych strukturach. W przypadku zajęć prowadzonych przez Josa B. odbywały się one w obecności i pod nadzorem instruktora sprawującego opiekę nad harcerzami – wyjaśniła w rozmowie z Interią.
Dodała, że nie było żadnych niepokojących sygnałów na temat zachowań Josa B. A tak wyglądało zatrzymanie Holendra: