Georgette Mosbacher, nowa ambasador w Polsce, ma już za sobą swoje pierwsze wystąpienie. Wygłosiła mowę przy okazji promocji książki o amerykańskich ambasadorach w Warszawie. Przy tej okazji amerykańska dyplomatka wymownie podkreśliła, jakie wartości są uznawane za fundament sojuszu polsko-amerykańskiego.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– Wspólne wartości są fundamentem naszego sojuszu. Te wartości to przewidywalność, demokratyczne rządy, wolność słowa i tolerancja. Polska ma za sobą długą drogę. Wiem, że podzielamy te wartości i będziemy o nie walczyć – zapowiedziała, co można odbierać jako aluzję do rzeczywistości politycznej w Polsce.
Mosbacher zaznaczyła, że Polska może być węzłem energetycznym w regionie. Zwróciła uwagę, iż nasz kraj nie może być zależny od rosyjskiej ropy i gazu, bo Rosja wykorzystuje to jako broń.
– Częścią mojej pracy jest to, że Ameryka zrobi wszystko, aby Polska stała się energetycznie niezależna – zadeklarowała. Próbowała także wymówić jakże trudne dla Amerykanina słowo Kościuszko, czym wywołała rozbawienie publiczności.
Nominował ją Trump
W Stanach Zjednoczonych Mosbacher uchodzi za barwną postać. Pełni funkcję ambasadora USA w Polsce od początku września. Na to stanowisko nominował ją Donald Trump. Jest związana z obozem Republikanów, ma także wieloletnie doświadczenie jako bizneswoman w branży kosmetycznej. Jest pierwszą kobietą na stanowisku ambasadora USA w Polsce.
O kontrowersyjnej ambasador zrobiło się głośno na długo przed objęciem przez nią funkcji. – Niestety został on wywołany (antysemityzm – red.) przez prawo dotyczące Holokaustu, które Polska niedawno uchwaliła – powiedziała Georgette Mosbacher o ustawie o IPN, którą podpisał Andrzej Duda. Słowa te miały wywołać zdziwienie niektórych senatorów i oburzyć przedstawicieli polskiej dyplomacji.
Uwagę przykuł ostatnio także styl jej ubioru. Zaprezentowała się w "Dzień Dobry TVN" w szpilkach z odkrytym palcem, co jak na dyplomatkę może być postrzegane jako dość ekstrawaganckie.