Żaden człowiek z lewicy nie popiera PiS, a jeśli Guział popiera, to nie jest z lewicy – tak poparcie Piotra Guziała dla Patryka Jakiego skomentował kandydat na prezydenta Warszawy z SLD. Lewicowość byłego burmistrza Ursynowa często podawana jest w wątpliwość. Czy słusznie?
Piotr Guział po poparciu kandydatury Patryka Jakiego w walce o fotel prezydenta Warszawy nie ma lekko. Jest atakowany (co ciekawe) z prawej strony, ale także i z lewej. Komentatorzy polskiej sceny politycznej zarzucają mu bycie chorągiewką, niektórzy nawet zdradę za to, że paktuje z PiS-em.
"Oto wzór bezideowego karierowicza, który dla stołka potrafi dowolnie zmieniać sympatie polityczne i poglądy" – napisał na Twitterze Piotr Szumielewicz, przewodniczący mazowieckich struktur OPZZ. I nie jest on osamotniony w tym poglądzie.
"W krótkim czasie dwie osoby, Barbara Nowacka i Piotr Guział zrezygnowali ze swej lewicowości na rzecz doraźnych korzyści. I tu warto przytoczyć słowa poety: 'Tutaj warto zrobić historyczny przytyk, że co drugi volksdeustch był real polityk'" – stwierdził Piotr Ikonowicz, lider Ruchu Sprawiedliwości Społecznej.
Wielu pamięta Guziałowi przelotny "mariaż" z PiS-em z 2013 roku, kiedy to razem z politykami, samorządowcami i działaczami prawicy stanął przeciwko Hannie Gronkiewicz-Waltz. Zorganizował akcję zbierania podpisów pod petycją o odwołanie prezydent Warszawy. Akcja nie wyszła, ale łatka została przypięta i krytyka za to, zdaniem komentatorów sceny politycznej – nie dziwi.
– Piotr Guział współpracował już z PiS-em. Jego zastępcą na stanowisku burmistrza Ursynowa był Witold Kołodziejski, obecny szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Piotr Guział ściśle współpracował z PiS w czasie referendum w sprawie odwołania prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz. Więc tu ostra krytyka PO nie dziwi – powiedział portalowi DoRzeczy.pl dziennikarz Andrzej Stankiewicz.
Wyklęty przez lewicę
Koledzy z byłej partii Guziała – SLD, też nie kryją rozczarowania jego decyzją. Niektórzy są wręcz zniesmaczeni i tak jak Andrzej Rozenek mówią wprost, że skoro "popiera PiS, to nie jest z lewicy".
Nawet jego kompan z młodzieżówki Sebastian Wierzbicki, który jeszcze niedawno chwalił Guziała, teraz podkreśla, że jego decyzja to "zwykła kolaboracja".
"Bez jaj. Prawdziwa lewica nigdy by nie stanęła przy Patryku Jakim. Nie po drodze nam z tymi, którzy łamią konstytucję i prawa obywatelskie. Nie dla PiS w Warszawie", "Głos na SLD jest głosem za profesjonalizmem w stołecznym samorządzie. Za rozwojem Warszawy dla dobra mieszkańców. Jest głosem przeciwko demolowaniu państwa przez Prawo i Sprawiedliwość. Głos na Piotra Guziała – skądkolwiek będzie startował – jest głosem zmarnowanym" – pisał na Twitterze.
Miał być ich jedynką!
– On od dłuższego czasu był wolnym strzelcem i uznał, że tak jest lepiej – mówi w rozmowie z naTemat Katarzyna Piekarska, była posłanka, obecnie kandydatka SLD do Sejmiku Województwa Mazowieckiego.
– Wiem, że jeszcze dwa tygodnie temu chciał wejść na nasze listy i miał być jedynką na Ursynowie. Ale zdecydował inaczej. Trudno. Jeśli uważa, że tam będzie mógł coś zdziałać, rozwinąć skrzydła, to jego sprawa. Odszedł z SLD w 2005 roku i teraz też negocjował z nami ewentualny start w tych wyborach jako wolny strzelec – dodaje nasza rozmówczyni.
Guział przed pracą w ursynowskim ratuszu był członkiem SdRP, Forum Młodych Socjalistów, SLD oraz Ruchu Sprawiedliwości Społecznej. Na Ursynowie zasłynął przede wszystkim w 2011 roku, kiedy tydzień przed paradą równości wywiesił tęczową flagę LGBT przed ratuszem. Wielokrotnie brał też udział w paradzie, jak sam podkreśla, "zanim to było modne".
– Rafał Trzaskowski bierze udział w paradzie równości tylko dlatego, że stało się to modne i chce w ten sposób odróżnić się od PiS. Nigdy wcześniej tego nie robił. Dlatego jest nieautentyczny. Ja chodziłem na parady równości, zanim to było modne, bo po prostu taki mam światopogląd. Ja jestem autentyczny w swojej lewicowości i otwartości, a Rafał Trzaskowski udaje to na potrzeby kampanii – powiedział dla portalu wPolityce.pl Guział.
Ale wspieranie osób LGBT to jedno. Guział popiera także związki partnerskie, adopcję dzieci przez pary gejowskie, jeśli jeden z partnerów jest biologicznym ojcem lub matką oraz refundację in-vitro. A to bez wątpienia są poglądy lewicowe.
Miecz obusieczny
I ta tolerancyjność Guziała może odbić mu się czkawką w kręgach prawicowych. Wybór byłego burmistrza Ursynowa na potencjalnego wiceprezydenta Warszawy przez Patryka Jakiego nie spodobał się wielu sympatykom obozu władzy.
Już w 2013 roku, kiedy Guział był burmistrzem Ursynowa, obiekcje co do jego honorowego patronatu nad Marszem Niepodległości zgłaszał Artur Zawisza, jeden z organizatorów. Ostatecznie nie pozwolono mu objąć imprezy patronatem.
Teraz jest podobnie. Guział przez wielu prawicowców traktowany jest jako szpieg, zdrajca lub intruz, którego trzeba pozbyć się jak najszybciej.
"Każdy, kto przyłoży rękę do wyboru takich ludzi jak Guział na wiceprezydenta, będzie ponosił odpowiedzialność za choćby nieszczęścia dzieci chodzących do warszawskich szkół, poddawanych "seksedukacji" czy "edukacji antydyskryminacyjnej", "Guział to lewak podobnie jak np razemowcy. Ile jeszcze razy będziemy przerabiać różne zgniłe kompromisy i układy. Mam tego dość" – piszą na Twitterze internauci.
Jak jest naprawdę?
I tak oto Guział znalazł sie pod gradobiciem ciosów z obu stron. Jedno go nie chcą, drudzy piszą, że się sprzedał i zdradził lewicę. Ale czy to prawda?
– Jeżeli on się tak określa, że jest lewicowy, to może i jest lewicowy. Uważam, że mógłby bardziej zrealizować swoje poglądy będąc albo w SLD, w ruchach miejskich, czy w innej partii lewicowej. Prawo i Sprawiedliwość nie jest przecież lewicową formacją, bo takie publiczne rozdawnictwo publicznych pieniędzy nie sprawia, że jakiejkolwiek partia zostanie raptem lewicowa – stwierdza Katarzyna Piekarska.
Guział popierając Patryka Jakiego postąpił wbrew Koalicji Mieszkańców IMU + OU + Nasz Ursynów, z listy której startuje na radnego. Jej członkowie poparli dzień po decyzji Guziała innego kandydata na prezydenta Warszawy – Jacka Wojciechowicza. Ale koalicjanci byłego burmistrza Ursynowa nie czują się zdradzeni. Odcinają się od decyzji Guziała twierdząc, że jest to jego prywatna sprawa.
– Była ona dla nas sporym zaskoczeniem i na pewno w jakimś stopniu problemem z uwagi na specyfikę polityczną Ursynowa, którego mieszkańcom daleko do popierania PiS-u – mówi w rozmowie z naTemat Piotr Skubiszewski, przewodniczący stowarzyszenia "Otwarty Ursynów".
– Jest to jego prywatna decyzja, a my się od niej po prostu odcinamy. Piotr powiedział, że on popiera Patryka Jakiego, a nie PiS. Oczywiście powinien ją z nami skonsultować, ale tego nie zrobił. Przyznaję, że czujemy rozczarowanie tą decyzją – dodaje nasz rozmówca.
Kryzys lewicy
Skubiszewski zna Guziała od kilkunastu lat. Też jest człowiekiem lewicy, ma poglądy socjaldemokratyczne. Pomimo poparcia Guziała dla kandydata prawicy na prezydenta Warszawy twierdzi, że były burmistrz Ursynowa poglądów nie zmienił. Jest cały czas lewicowcem.
– W czasie kiedy Piotrek Guział był radnym faktycznie stworzył koalicję z PiS-em, ale zaskarbił sobie też przydomek "tęczowego" burmistrza, bo przecież on jako pierwszy polski urzędnik, pomimo sprzeciwu opinii społecznej miał odwagę i powiesił flagę LGBT przed swoim ratuszem. Na pewno w aspekcie obyczajowym, społecznym i gospodarczym ma poglądy lewicowe.
– Owszem, jest dosyć kontrowersyjnym politykiem i sam tego nie ukrywa. Wiem, że niektórym osobom to może przeszkadzać, jest energiczny i energia go rozpiera, dlatego czasami trudno odgadnąć jego poglądy – twierdzi Skubiszewski i zwraca uwagę, że nie tylko Guział dokonał politycznego "transferu".
– Obecnie mamy małe zamieszanie na lewicy. Różni ludzie lewicy popierają różne partie i ich kandydatów. Barbara Nowacka poparła Koalicje Obywatelską, a przecież kojarzy się z dosyć twardą lewicą społeczną. Guział z kolei poparł kandydata PiS, czyli prawicy, ale ta partia pod kątem społecznym i gospodarczym mam wrażenie, że jest czasami bardziej lewicowa niż kiedyś SLD – podsumowuje nasz rozmówca.
Polityczne łupy, czy klęska?
Rzeczywiście "transfery" Nowackiej do KO i Guziała do PiS są szeroko omawiane w sieci. Jedni twierdzą, że decyzja byłego burmistrza Ursynowa jest dla niego wygodna. Nie musiał rejestrować list, a jego wiceprezydentura to polityczny spadochron. Ale w PiS-ie łatwo mu nie będzie.
– Jako jeden z nielicznych burmistrzów, który wywieszał tęczową flagę w urzędzie, będzie mu dosyć trudno w ekipie PiS, zwłaszcza z ich poglądami na temat środowiska LGBT. Tak samo będzie z organizacją Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, o której mówiono podczas konferencji z Patrykiem Jakim. Zakładając, że Jaki zostałby prezydentem Warszawy, to Guział miałby ją organizować. Biorąc pod uwagę stosunek PiS-u do imprezy Owsiaka, to Piotr Guział nie będzie miał tam łatwo – mówi nam Katarzyna Piekarska i dodaje. – Ale w końcu to polityk, nawet jak Jaki nie wygra, poradzi sobie na tym, czy innym stanowisku.