W poniedziałek Europejska Sieć Rad Sądownictwa zawiesiła członkostwo Krajowej Rada Sądowniczej. Ale "dobra zmiana" się tą wpadką nie przejmuje. Minister spraw zagranicznych puszcza fake newsa i twierdzi, że Polsce udział w tej organizacji jest niepotrzebny. Ale czy na pewno tak jest? O tym rozmawiamy z prof. Zbigniewem Ćwiąkalskim, byłym ministrem sprawiedliwości i byłym członkiem KRS.
Wiceminister spraw zagranicznych, Piotr Wawrzyk stwierdził na Twitterze, że Polsce niepotrzebne jest członkostwo w Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa (ENCJ). Jako dowód podaje, że nie ma w niej np. Niemców, Finów, Austriaków i Szwedów, a przecież wnioski ich sądów są respektowane w UE.
Tylko, że minister Wawrzyk nie pochylił się nad statutem tej organizacji. Napisane w nim jest jak wół, że członkiem ENCJ może być tylko instytucja narodowa danego kraju członkowskiego UE, na której spoczywa ostateczna odpowiedzialność za wspieranie sądownictwa w realizacji misji polegającej na niezależnym sprawowaniu wymiaru sprawiedliwości.
Dziwne, że minister spraw zagranicznych nie wie, że np. Niemcy lub Austriacy nie mają takich instytucji. Ale założyciele Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa pomyśleli także i o tym. Państwa, które nie posiadają instytucji wspierających sędziów, jak polski KRS, mogą wykorzystać swoje ministerstwa sprawiedliwości i być obserwatorami przy ENCJ. Skorzystały z tego wymienione przez Wawrzyka kraje. Więc formalnie członkami nie są, ale w obradach biorą udział.
A dlaczego udział w nich jest taki ważny i jaką rolę w polskim sądownictwie odgrywa Europejska Sieć Rad Sądownictwa?
Jest to organizacja, która koordynuje działania poszczególnych rad sądownictwa w Europie. Oczywiście dla Polski przynależność do takiej Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa jest bardzo korzystna. Przede wszystkim ze względu na możliwość wymiany doświadczeń czy kwestię przyjmowania pewnych wzorów postępowania z poszczególnych krajów członkowskich tej organizacji. Zawsze tego typu przynależność jest korzystna, a w tym przypadku dodatkowo dobrowolna.
Absolutnie nie. To strata nie tylko prestiżu, ale i wiarygodności. Członkostwo w ENCJ to kwestia uznania Krajowej Rady Sądownictwa. Potwierdzenie, że jej poziom jest na tyle wysoki, że może do takiego stowarzyszenia należeć. A to co się niedawno wydarzyło jest oceną naszej nowej tzw. KRS, która praktycznie rzecz biorąc została wybrana przez polityków partii rządzącej i jest od nich uzależniona.
Ale obóz władzy tłumaczy się z zawieszenia członkostwa i twierdzi, że przecież wśród członków tej organizacji nie ma Niemców, Austriaków czy Czechów, a wyroki ich sądów i tak są respektowane w Europie...
Pomijając kwestie formalne i statutowe co do przynależności Niemiec czy Austrii do ENCJ, to trzeba zauważyć, że Niemcy nie mają takich problemów na tle prawnym w Europie co Polska. Przypomnijmy chociażby sprawę z sądem w Irlandii, który kwestionował i poddawał pod wątpliwość, czy nasze sądy są do końca praworządne i niezależne politycznie. To bardzo znaczący sygnał dla polskich władz.
Tyle tylko, że postępowanie polskich władz wygląda tak jak chorego, któremu wszyscy dookoła mówią, że jest chory, a on twierdzi, że jest najzdrowszy na świecie. Rozumiem tego typu tłumaczenia, ale one z rzeczywistym stanem rzeczy nie mają nic wspólnego.
No tak, bo przecież Niemcy nie mają takiego organu jak polski KRS, więc nie mogą być członkiem ENCJ.
Oczywiście, że nie mają. Tam sędziów powołuje "landowy" minister sprawiedliwości, ale nie kieruje sie kryteriami politycznymi. Jest to zupełnie inna sytuacja. Polska w tym momencie wyrasta na dość egzotyczny kraj w Europie.
A co Polska zyskuje na członkostwie w tej organizacji?
Przede wszystkim doświadczenie, wsparcie na forum międzynarodowym i szkolenia, które są tam prowadzone. To także kontakty z sędziami i systemami sądownictwa z innych krajów. Przecież cały szereg rozwiązań przejęliśmy dzięki temu, że inne systemy sądownicze wcześniej już je wprowadziły.
Sam jeździłem i oglądałem jak wygląda sąd elektroniczny za granicą. Mogliśmy z tych rozwiązań skorzystać, ulepszyć je nawet i wprowadzić w Polsce. Oczywiście można być jak Korea Północna i nie utrzymywać z nikim kontaktów i być całkowicie izolowanym w świecie. Należy przypomnieć, że żyjemy w XXI wieku, gdzie oczywiście wcześniej czy później poniesiemy tego konsekwencję.
Właśnie, bo przecież obserwatorem przy Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa jest Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, który niebawem będzie rozpatrywał sprawę polskiego Sądu Najwyższego. Czy ta izolacja może mieć wpływ na jego wyrok? To będą te konsekwencje?
Oczywiście, że tak, bo niemal cała opinia międzynarodowa jest obecnie wyraźnie negatywnie nastawiona do polskich rozwiązań w sądownictwie. Rzutuje to na ostateczne rozstrzygnięcia TSUE, bo Trybunał przecież też kieruje się takim odbiorem międzynarodowym.
A zawieszenie członkostwa KRS to kolejny krok od PolExitu?
Wszystko na to wskazuje. To nie są tylko pojedyncze działania rządu, a cały system działań. To, jak funkcjonują poszczególne organy państwa po tzw. "dobrej zmianie", widać najlepiej na przykładzie Trybunału Konstytucyjnego, który przestał odgrywać jakąkolwiek poważniejszą rolę w polskim systemie sądowniczym.
To smutne, bo Polska była jednym z krajów założycieli Europejskiej Sieci Rad Sądownictwa.
Zawsze było tak, że Polska przodowała w tego typu inicjatywach międzynarodowych. Teraz robimy nie jeden, dwa, czy trzy, ale szereg kroków do tyłu i coraz bardziej zmierzamy w stronę izolacji międzynarodowej. Na szczęście wcześniej czy później ta władza się skończy. Tylko wtedy trzeba będzie to wszystko odkręcać. I będzie trudniej zapewne niż po 1989 roku.