"Kler" Wojtka Smarzowskiego otrzymał najdłuższe brawa na tegorocznym Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni i zgodnie z tradycyjną - powinien dostać Złotego Klakiera. Prezes Radia Gdańsk zablokował jednak nagrodę publiczności. Dlaczego? Oficjalnym powodem były problemy przy mierzeniu długości oklasków stoperem.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
"Kler" został oklaskiwany przez widzów przez 11 minut. Żaden inny film tegorocznego Konkursu Głównego do tego momentu nie otrzymał oklasków dłuższych niż 10 minut. Wszystko wskazywało na to, że dzieło Wojtka Smarzowskiego wywalczyło nagrodę Złotego Klakiera przyznawaną co roku przez Radio Gdańsk.
"W związku z zaistniałą sytuacją, uniemożliwiającą obiektywną ocenę prawidłowości przeprowadzonych pomiarów długości po poszczególnych pokazach filmów prezentowanych podczas trwającego Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, po konsultacji z Kolegium redakcyjnym Radia Gdańsk, podjąłem decyzję o nieprzyznawaniu w tym roku nagrody Złotego Klakiera" – mogliśmy w piątek przeczytać na stronie Radia Gdańsk. Pomimo tego, że kilka dni wcześniej pisali, że "Kler"... jest faworytem.
Złoty Klakier to autonomiczna nagroda Radia Gdańsk. – Wiedzieliśmy, że coś jest nie tak już od wtorku, kiedy przedstawiciele rozgłośni zaczęli nam zgłaszać sygnały o problemach z pomiarem długości oklasków – mówił w rozmowie z "Wyborczą" dyrektor Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, Leszek Kopeć.
Dyrektor tłumaczy, że powodem jest zmiana organizacyjna przy projekcjach filmów na festiwalu. Do tej pory było tak, że realizatorzy wychodzili na scenę tylko przed seansem. Jednak w zeszłym roku ekipa "Najlepszego" wyszła po projekcji czym "nieuczciwie" wydłużyła długość oklasków. W tym roku, by uniknąć zamieszania, organizatorzy przyjęli właśnie taką formułę.
Jak to wyglądało w przypadku "Kleru"? – Oklaski trwały bardzo długo, były przerywane przez prowadzącą, żeby ekipa mogła wejść na scenę, potem rozlegały się na nowo. To wszystko rzeczywiście mocno wpływało na wiarygodność pomiaru ich długości. Wiedzieliśmy już, że nowy system się nie sprawdził, ale nie chcieliśmy go zmieniać w trakcie festiwalu, żeby nie robić jeszcze większego bałaganu – tłumaczy Kopeć.
– Mam wrażenie, że wszyscy pogubiliśmy się w tej sprawie. A potem zrobiła się wokół niej afera. Jest to zadziwiające tym bardziej, że Złoty Klakier to przecież tylko zabawa. Najlepiej świadczy o tym już sama nazwa tej nagrody – mówił "Wyborczej" szef festiwalu w Gdyni.
"Kler" nie otrzymał Złotego Klakiera, ale dostał Nagrodę Dziennikarzy i i Don Kichota, czyli laur Dyskusyjnych Klubów Filmowych. Dziś, w sobotę, poznamy zwycięzcę nagrody głównej festiwalu.