CBA kupiło najdroższy system do inwigilacji telefonów i komputerów w historii. Kosztował 33 miliony złotych. TVN24 podaje, że umożliwia przeglądanie sieci bez współpracy z operatorami i zakładanie podsłuchu bez zgody sądu. Czy nasze wirtualne życie będzie teraz w całości monitorowane przez tajne służby?
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Co zastanawiające, pieniądze za zakup systemu pochodzą z funduszu, z którego państwo miało... wspomagać ofiary przestępstw. Najwyższa Izba Kontroli już teraz ocenia, że w ten sposób CBA i minister sprawiedliwości złamali prawo, bo służby specjalne mogą być dotowane jedynie z budżetu państwa, a nie dotacji. Kontrowersje wokół sfinansowania systemu to tylko wierzchołek góry lodowej.
Zakupiona technologia pozwala analizować dane z telefonów komórkowych i łamać kody aplikacji szyfrujących. Ba, potrafi na też przewidzieć, gdzie i kiedy spotkają się członkowie inwigilowanej grupy. System ma ogromne i różnorodne możliwości. – W skrócie mówiąc, nie jest potrzebna już współpraca z operatorami, aby móc podglądać to, co przekazywane jest siecią – mówią informatorzy TVN24.
Według rozmówców dziennikarzy system informatyczny będzie rewolucją w sposobie działania służb. Do tej pory, by włączyć podsłuch, potrzeba była decyzja sądu. Teraz agenci teoretycznie będą mogli inwigilować podejrzanych bez oficjalnych pozwoleń.