Stand-upy zwykle wywołują napady śmiechu, a nie rozpady małżeństw. Ten niesamowity wyczyn udał się 26-letniemu komikowi z USA. Jego popisy na żywo doprowadziły do zakończenia wielu związków. Liczba rozwodników zwiększa się teraz wykładniczo, bo "miłościobójczy" występ trafił do internetu.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
"Puzzle" (ang. "Jigsaw") to "niebezpieczny" występ Daniela Slossa. Jest oszczędny w formie, bo przez godzinę widzimy na scenie monolog jednego faceta, ale jego przekaz zaskakuje. Pomiędzy niepoprawnymi politycznie anegdotami upchnął wielką prawdę o toksycznych związkach, przez którą nie wszystkim będzie do śmiechu.
Bezbłędna metafora życia
Daniel Sloss należy do tych stand-uperów, którzy mają gdzieś wszelkie konwenanse. Jeżeli myślicie, że Mariolka z kabaretu Paranienormalni jest wulgarna, to jego występ będziecie chcieli wyłączyć po pięciu minutach. Niesłusznie, bo okrutne żarty o zmarłej siostrze, weganach i goleniu odbytu układają się w jedną logiczną całość, którą trzeba obejrzeć od dechy do dechy.
Tytułowe puzzle to bardzo prawdziwa metafora życia, której próżno szukać w magazynach dla kobiet czy na prelekcjach coachów. Nie będę jej opisywać, bo nie uczynię tego lepiej niż Daniel, ale musicie wiedzieć, że dotyczy przede wszystkim miłości. I jej sensu.
Komik opisuje sytuację, w której z pewnością jest wielu czytelników: jesteś z związku, ale to nie jest już to samo co kiedyś - "nie nienawidzisz, ale się odkochałeś". I trwasz z tą drugą osobą, bo liczysz, że uczucie jeszcze powróci. Tymczasem do wściekłości doprowadza cię coraz więcej drobnostek, które wyczynia druga połówka i to czyni cię bardzo, ale to bardzo nieszczęśliwym. Znajome, prawda?
W godzinnym show jest wiele przemyśleń, na które sam pewnie dawno wpadłeś, ale i tak nic nie robisz, by to zmienić. Sloss bezczelnie otwiera oczy i nawet sam siebie nazywa "bezdusznym sk*rwielem". Jest w tym sporo racji, bo jego słowa mają destrukcyjną moc. Ludzie zwierzają się komikowi, że dzięki niemu nabrali odwagi i... wzięli rozwód lub zakończyli beznadziejną relację.
Ten występ serio niszczy ludziom związki
Żeby nie być gołosłownym - w czasie swojego występu Sloss mówi, że od 2016 roku, gdy zaczął jeździć ze swoim programem po Stanach, doprowadził do zakończenia 72 związków. "Ocaliłem 144 osoby" – śmieje się ze sceny. Liczba ta wzrosła odkąd jego występ trafił na Netflixa.
Daniel Sloss zaktualizował zaskakujące statystyki w programie Conana O'Briena. W połowie września komik może poszczycić się porażającym bilansem: 4000 zakończonych związków, 17 zerwanych zaręczyn i 9 rozwodów.
Podejrzewam, że Sloss układając dwa lata temu scenariusz nie spodziewał się, że będzie mieć taki wpływ na widzów. Potem zaczął używać swoich "Puzzli" jako swoistej misji ratowania, a raczej niszczenia nieudanych związków. Czy mamy go za to nienawidzić? Wiadomości od fanów udowadniają, że w tej kontrowersyjnej prowokacji jest metoda.
Bilans rozdzielonych par nie jest zwykłym chwytem marketingowym. Sloss publikuje wiadomości od wyzwolonych fanów na Instagramie. W jednej z nich mamy historię internauty, który wziął rozwód po 11 latach małżeństwa i 19 latach bycia razem (!). Powód? Zobaczył występ Slossa w Melbourne, który przelał czarę goryczy.
Inny widz był w nieszczęśliwym małżeństwie przez 10 lat, ale był zbyt wielką "c*pą", by powiedzieć dość. Daniel pokazał mu światełko w tunelu, a ten już wypełnił papiery rozwodowe. Takich podziękowań dla młodego komika jest mnóstwo.
Stand-up "Puzzle" Daniela Slossa oglądajcie na własną odpowiedzialność. Nawet jeśli nie zerwiecie od razu, to jego metafora życia na długo pozostanie wam z tyłu głowy. Od was będziecie zależeć to, jak wykorzystacie ten pełen czarnego humoru, ale bardzo inspirujący monolog.