Pod jego adresem padają zarzuty najcięższego kalibru. W prokuraturze na rozpatrzenie czeka 12 złożonych przeciwko niemu doniesień, w tym o pomówienie i znieważanie narodu polskiego oraz o nawoływanie do nienawiści. Nawet najbliżsi przyjaciele nie szczędzą mu cierpkich słów. O Janie Tomaszu Grossie, dla wielu o wrogu Polski nr 1, słyszał chyba każdy, kto chociaż otarł się o debatę poświęconą mordowaniu Żydów w okupowanej Polsce.
Kim jest człowiek, którego nazwisko działa na obecny rząd i polską prawicę jak czerwona płachta na byka? Co sprawia, że nieustannie wbija kij w mrowisko polskiej historii, choć z góry wiadomo, jak wielką burzę rozpęta swoimi tezami? Co by nie mówić, jeden z najbardziej kontrowersyjnych współczesnych historyków nigdy nie był zbyt wylewny w mówieniu o własnej przeszłości. Autor takich głośnych książek jak ''Sąsiedzi'', ''Strach'' czy ''Złote żniwa'', namówiony przez Aleksandrę Pawlicką, zdecydował się pierwszy raz publicznie opowiedzieć o sobie. Owocem ich współpracy jest wywiad-rzeka ''...bardzo dawno temu, mniej więcej w zeszły piątek…''.
– Pomysł na wywiad-rzekę z Janem Tomaszem Grossem zrodził się po przeprowadzeniu kolejnego z nim wywiadu. Pomyślałam, że ludzie tak naprawdę niewiele wiedzą o człowieku, któremu przypięto w Polsce łatkę “Polakożercy”, podczas gdy on żadnym Polakożercą nie tylko nie jest, ale wręcz przeciwnie, jest człowiekiem, któremu Polska naprawdę leży na sercu – przekonuje w rozmowie z serwisem na:Temat autorka książki, Aleksandra Pawlicka.
– Kierowała mną przede wszystkim myśl o młodszym pokoleniu czytelników, którzy nie mogli śledzić dyskusji wokół ''Sąsiadów'', która odbyła się w mediach przed niespełna 20 laty, a teraz przy okazji bieżącej ożywionej debaty o Holokauście, często dochodzą do nich opinie, że Gross to jakiś upiorny Polakożerca, zdrajca narodu i oszczerca – tak swoją zgodę na jakże osobisty wywiad tłumaczy Jan Tomasz Gross, profesor Wydziału Historii Uniwersytetu Princeton.
Jeśli ktoś jednak myśli, że dostanie do ręki książkę z gatunku ''autor spowiada się ze swojego życia i posypuje głowę popiołem'', to jest w głębokim błędzie. Na pewno nie podlega dyskusji odporność Grossa, którego lata ostrej krytyki i oskarżeń o najgorsze intencje wciąż nie zniechęciły do stawiania mocnych tez. Takich jak chociażby ta dotycząca Polaków ratujących żydowskich współobywateli.
Badacz Zagłady dalej podtrzymuje też swoje wnioski, w świetle których nawet bliskie mu osoby nie chciały albo nie były w stanie stanąć w jego obronie. Indagowany przez dziennikarkę – która, choć sama daleka od heroicznej narracji o Polakach, nie boi się zadawać mu też trudnych pytań – niewzruszenie trwa przy np. stwierdzeniu, że Polacy zabili w czasie wojny więcej Żydów niż Niemców. ''A nie zabili? Nie zabili?'', odpowiada przewrotnie pytaniem na pytanie.
Wspólna praca Aleksandry Pawlickiej i Jana Tomasza Grossa to jednak coś więcej niż tylko rozdrapywanie starych ran szokującymi dla większości Polaków poglądami. To również barwna historia człowieka, którego polsko-żydowskie korzenie tak mocno odcisnęły piętno na jego młodości i późniejszym życiu. To opowieść o kimś, kogo matka grała w ''komórki do wynajęcia'' z marszałkiem Piłsudskim. Są to wspomnienia kogoś, kto bardzo długo zmagał się z traumą, jaką dla pokolenia marca 1968 była emigracja. Wreszcie są to spostrzeżenia badacza, dla którego, jak pokazuje poniższa relacja, historia nigdy nie jest czarno-biała.
Jaki jest więc Jan Tomasz Gross? Najlepiej wyrobić sobie zdanie samemu, sięgając po książkę, która dostępna jest już na półkach księgarń.
Artykuł powstał we współpracy z Grupą Wydawniczą Foksal
Reklama.
Jan Tomasz Gross
Fragment książki ''...bardzo dawno temu, mniej więcej w zeszły piątek…'' (Rozdział XII: Gorzkie Żniwa), Grupa Wydawnicza Foksal
Sprawiedliwi byli w polskim społeczeństwie pariasami, ich historia w sposób chyba najbardziej drastyczny pokazuje stosunek nieżydowskich Polaków do Żydów w czasie okupacji. Obnaża obłudę propagandy czyniącej Sprawiedliwych obiektem adoracji bez wyjaśnienia, że w rzeczywistości byli stygmatyzowani, prześladowani i niszczeni przez rodaków.
Jan Tomasz Gross
Fragment książki ''...bardzo dawno temu, mniej więcej w zeszły piątek…'' (Rozdział XIII: Polakożerca bez medalu), Grupa Wydawnicza Foksal
W czasie wojny w Polsce pod okupacją zginęło jakieś 2 000 Niemców. Dodaj do tego 17 000 Niemców zabitych w czasie kampanii wrześniowej w walkach z polską armią. Zaokrąglając, razem 20 000. Nieżydowscy Polacy zabili lub wydali na śmierć w czasie okupacji – wedle ostrożnych szacunków – 200 000 żydowskich Polaków. Nie trzeba mieć wyższych studiów z matematyki, żeby móc te dwie liczby porównać.
Jan Tomasz Gross
Fragment książki ''...bardzo dawno temu, mniej więcej w zeszły piątek…'' (Rozdział I: Dom rodzinny), Grupa Wydawnicza Foksal
W czasie exodusu do Pruszkowa jacyś własowcy wyciągnęli matkę z kolumny i próbowali zgwałcić. Ojciec znał niemiecki, więc podszedł do jakiegoś niemieckiego oficera i poprosił go o pomoc. I we dwóch wyciągnęli ją z łap tych facetów. Taką historię może napisać tylko życie. Żyd ratujący Polkę z rąk Rosjan przy pomocy Niemca.