Łączy w sobie mroczny, niepokojący klimat z baśni i horrorów oraz dziecięcą estetykę. Można go nazwać poetyckim kiczem osadzonym w scenerii sennego koszmaru. Czerpie z surrealizmu i popkultury. Nic dziwnego, że zainspirował świat mody i filmu. Mowa tu o pop-surrealizmie.
Wywodzi się z amerykańskiego nurtu w sztuce, zwanego low-brow, mającego swoje początki w latach 70. w Kalifornii. Low-brow czerpał inspiracje z kultury hod-rod, punk-rocka i komiksów, przez co określany był mianem „sztuki niskich lotów”. Pop-surrealizm bywa często mylony z low-brow, a trzeba wiedzieć, że jest on jego bardziej wyrafinowaną i groteskową formą. Pop-surrealizm to ruch artystyczny, który posługuje się bardzo atrakcyjnym językiem. Komiksy, tatuaże, rock&roll, science-fiction, kino i folklor, to tylko niewielka część jego licznych inspiracji.
Pop-surrealizm został rozpromowany przez kalifornijski magazyn Juxtapoz, który skupiał wokół siebie takich artystów, jak: Robert Williams i Mark Ryden oraz nieco młodsze pokolenie, do którego należą Jonathan Viner, Ray Caesar, Travis Louie czy Marion Peck. W pracach pop-surrealistów postacie fantastyczne spotykają ikony kultury masowej, pojawiają się słodkie dziewczynki i melancholijne dziewczyny przypominające porcelanowe lalki, gadające zwierzęta i dziwne stwory. Wszystkiemu towarzyszy oniryczna, niepokojąca atmosfera, a dominującą stylistykę można określić mianem „staroświeckiego glamour”. Przez swój dekadencki i baśniowy klimat, sztuka pop-surrealistyczna została nazwana przez niektórych krytyków „neowiktoriańskim” ruchem artystycznym.
Moda nie mogła pozostać obojętna wobec tego zjawiska. Twórczość Tima Walkera idealnie wpisuje się w wizje pop-surrealistów. Modelki na jego fotografiach przypominają porcelanowe lalki z prac Marka Rydena, a baśniowe scenografie przywodzą na myśl filmy Tima Burtona (swoją drogą, amerykański reżyser został już kiedyś sfotografowany przez Walkera, a jedna z sesji brytyjskiego fotografa bezpośrednio odwołuje się do jego filmów). Dziwne przedmioty o nienaturalnej wielkości, lalki, koniki na biegunach i inne zabawki z dzieciństwa oraz ekstrawaganckie stylizacje budują mroczny i oniryczny nastrój jego zdjęć. Modelki, które angażuje do swoich sesji zdjęciowych mogłyby być traktowane, jak pop-surrealistyczne ikony. Należą do nich m.in. Lily Cole i Lindsey Wixson, idealnie wpisujące się w powyższy kanon piękna.
Na tym jednak nie kończy się romans pop-surrealizmu z modą. Przedstawiciel nurtu, Mark Ryden i japońska artystka Nagi Noda stworzyli kolekcję ubrań o nazwie „Broken Label”. Nieżyjąca już artystka znana przede wszystkim jako stylistka dziwnych, surrealistycznych fryzur (Noda układała kosmyki i pukle włosów na kształt zwierzęcych pysków) połączyła swoją wizję z groteską charakterystyczną dla Rydena. Kolekcja łączyła w sobie pop-surrealistyczne nadruki z dziwnymi krojami ubrań. Modelki z kampanii „Broken Label” mają nienaturalnie długie nogi i rozczłonkowane ciała. Jedna z nich żongluje głowami koleżanek, druga lewituje nad plastrami mięsa leżącymi na podłodze – kampania równie szalona, jak sztuka obu artystów.
Problem z definiowaniem pop-surrealizmu w modzie jest podobny do tego, z którym można się spotkać przy próbie jego rozróżnienia od sztuki low-brow. Na jednym z zagranicznych portali internetowych określono tym mianem twórczość Davida LaChapelle, co nie jest zgodne z założeniami pop-surrealizmu. Powyższy nurt w sztuce współczesnej nie jest szczególnie doceniany przez krytyków, stąd wiele niejasności i sporów związanych z tematem.