
Użytkowniczko Tindera, przesunęłaś kogoś w lewo, a twój niedoszły „match” napisał do ciebie (często dziwaczną) wiadomość prywatną na Instagramie? Nie martw się, nie tylko ty masz do czynienia z tinderowymi natrętami. To zjawisko ma nawet nazwę: tindstagramowanie.
Tindera, aplikacji randkowej na smartfony (o której pisaliśmy tu), przedstawić nikomu raczej nie trzeba.
Kim są tindstagramerzy? To najczęściej mężczyźni. Kobiety raczej nie narzucają się na Instagramie, co potwierdzają moi męscy znajomi, użytkownicy Tindera. – Nie, nigdy mi się to nie zdarzyło – odpowiadają zdziwieni na moje pytanie. – Co to w ogóle jest? – pyta jeden.
Wydaje mi się, że facetom wydaje się, że nie muszą przestrzegać żadnych granic w kontaktach z kobietami, w żadnej sferze. Najważniejsze to, żeby to ich słuchać i ich widzieć.
Pytam znajomych dziewczyn, czy kiedyś ktoś z nimi tindstagramował.
Często, gdy nie wiem, jak zacząć rozmowę, to zaglądam na Instagram, żeby wiedzieć o co spytać, ale to zawsze z tymi już "zmatchowanymi” dziewczynami.
Tindstagramerzy twierdzą, że nie robią nic złego. Po prostu piszą, bo dlaczego nie?
Takie pisanie na Instagramie bardziej ją [kobietę] przestraszy niż przekona. Tak wyglądają takie masowe strony, że patrzy się na pierwsze wrażenie i nie chce się wkładać energii w sprawdzanie, czy się miało rację, czy nie. Można się pomylić, owszem, ale w kolejce czeka kolejnych 2137 panów".
