
"Suspiria" nie straszy jak nowoczesne filmy z duchami. Ona sprawia, że się krzywisz i czujesz obrzydzenie. Tak, jak przy oglądaniu filmików z nieszczęśliwych wypadków, na których deskorolkowiec spada ze schodów i łamie sobie nogę w czterech miejscach. Dzięki "Suspirii" poznasz szczegóły anatomii i możliwości ludzkiego ciała lepiej niż na lekcji biologii.
Z jednej strony "Suspiria" wywołuje ciarki i niepokój. Z drugiej strony fascynuje wysmakowanymi kadrami i widowiskowymi układami choreograficznymi. Nawet jeśli masz dwie lewe nogi i gardzisz tańcem, to sceny z pląsającymi bohaterkami zrealizowano perfekcyjnie, są przepełnione seksem, hipnotyzują. Stanowią potrzebną przeciwwagę dla momentów nafaszerowanych okrucieństwem.
"Suspiria" jest bardzo wymagająca. Nawet jeśli uda nam się przetrwać brutalne sceny i jakoś usiedzimy na miejscu, to na seans trzeba przygotować bite dwie i pół godziny. Nie zawsze będzie ciekawie. Fani horrorów będą się niecierpliwić w oczekiwaniu na drastyczne momenty, które dla pasjonatów spokojnego, ambitnego kina mogą być przesadą. Reżyser gra wszystkim na nosie (na pokazie prasowym z kina wyszły dwie osoby).