Masowy strajk policjantów może mieć ogromny wpływ na bezpieczeństwo mieszkańców. W Bydgoszczy brakuje ludzi do patrolowania ulic, więc w prewencji pomagają funkcjonariusze, którzy na co dzień zajmujący się pracą biurową.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Napisz do mnie:
bartosz.godzinski@natemat.pl
Policyjny protest zbiegł się w czasie z imprezami masowymi w Bydgoszczy. – Ponad połowę funkcjonariuszy prewencji mamy na zwolnieniach lekarskich – powiedziała w rozmowie z WP podinsp. Monika Chlebicz.
Dlatego też pracownicy m.in. wydziału kadr, komunikacji społecznej czy postępowań administracyjnych dostali od komendanta polecenie, że w ten weekend wyjdą na patrole. Będą wspomagać policjantów w prewencji.
– Mamy do zabezpieczenia kilka imprez. Najważniejsza sprawa to jest mecz w Grudziądzu. Będą oni brali udział w patrolach i służbie wspomagającej – przyznaje podinsp. Chlebicz. Oprócz tego zmobilizowane zostały nieetatowe odziały prewencji.
Przypomnijmy, że w całym kraju od 1 listopada trwa strajk policjantów. Pierwsi na L4 poszli funkcjonariusze z garnizonu w województwie łódzkim. Tam zwolnienia wzięło ponad 1500 funkcjonariuszy. Dołączyli do nich potem kolejni policjanci – prawie 400 na Warmii i Mazurach, a potem setki w pozostałych garnizonach.