PiS zamieniło IPN w biuro podróży dla prezesa. Horrendalny wzrost wydatków na bilety lotnicze
redakcja naTemat
27 listopada 2018, 10:43·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 27 listopada 2018, 10:43
Odkąd PiS przygotowuje budżet państwa, aż czterokrotnie wzrosły wydatki na bilety lotnicze Instytutu Pamięci Narodowej. W 2016 r. na bilety IPN wydał 108 tys. zł, rok później 425 tys., a w 2018 roku – jak dotąd – 423 tys. zł. Wiele z tych wydatków budzi wątpliwości – ujawnia "Fakt".
Reklama.
Prezes Jarosław Szarek łączy dwie pasje. Pierwszą jest praca, drugą podróżowanie. Od czasu, gdy objął funkcję szefa IPN, w delegacjach krajowych był już 112 razy. Szczególnie upodobał sobie Kraków, być może dlatego, że pracował tam wcześniej przez 16 lat. Średnio co czwarty wyjazd kończył się noclegiem w hotelu.
Prezes IPN jeździł głównie limuzyną, ale także koleją (I klasą). Ma w PKP Intercity złotą kartę na okaziciela: kosztowała 23 tys. zł. Szkopuł w tym, że Szarek korzystał z usług PKP tylko 9 razy, do marca. A złotą kartę ma od marca i - jak informuje tabloid - nie korzystał z niej ani razu.
"Fakt" przytacza też koszty 11-osobowej delegacji IPN do Chicago. Umowa z PLL LOT tego lotu nie obejmowała. Dla czworga pracowników archiwum bilety kosztowały 6834 zł, za sześciu pracowników Biura Edukacji Narodowej zapłacono aż 27 tys. zł.
O IPN było w ostatnich czasach głośno w kontekście domniemanego zobowiązania Lecha Wałęsy do współpracy z SB. IPN uznał za autentyczne 53 dokumenty, w tym zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, pokwitowania odbioru pieniędzy i doniesienia agenturalne, znajdujące się w teczce personalnej i teczce pracy tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek". Lech Wałęsa konsekwentnie zaprzecza temu, że donosił na kolegów.