Afera KNF zastała Marka Chrzanowskiego w Singapurze. Premier Morawiecki wezwał go w trybie pilnym do Polski, żądając wyjaśnień w sprawie głośnej publikacji "Gazety Wyborczej". Jak się teraz okazuje, Chrzanowski w złym stanie miał być już w Azji, tuż po tym, gdy wybuchła afera. Tam spotkał go były wiceprzewodniczący SLD.
Dodał, że nie wie, czy podczas jednej z rozmów telefonicznych w Signapurze Chrzanowski podał się do dymisji. – Nie wiem, czy to była ta rozmowa, widziałem, jak siedział w rogu i rozmawiał z wieloma osobami, więc widziałem, że wyglądał na człowieka, który został przybity do muru już tam, jak siedział – tak zapamiętał to Gawkowski.