Liverpool pokonał na własnym stadionie Everton 1:0. I nie byłoby w tym nic dziwnego, bo miałoby być to planowe derbowe zwycięstwo w pogoni za liderem, którym jest Manchester City. Gdyby nie fakt, w jakich okolicznościach padł gol na wagę trzech punktów.
Kiedy wydawało się, że mecz derbowy zakończy się remisem, w szóstej minucie doliczonego czasu gry do bramki Evertonu trafił Divock Origi. Jednak zanim do tego doszło, piłka dwa razy odbiła się od poprzeczki. Najpierw bramkarz Pickford kompletnie nie wiedział jak się zachować, gdy nieporadny, dziwny "spadający liść" wolno leciał w kierunku jego bramki.
Piłka dwukrotnie odbiła się od górnej części poprzeczki, po czym ostatecznie dopadł do niej belgijski napastnik i strzałem głową z bliska zapewnił Liverpoolowi ważne trzy punkty. Do liderującego MC "The Reds" tracą obecnie trzy punkty.