
"Duży Format" opublikował w poniedziałek wstrząsający reportaż o ks. Henryku Jankowskim, legendarnym kapelanie "Solidarności", którzy przez lata wykorzystywał seksualnie dzieci. Jedna z jego ofiar miała nawet popełnić samobójstwo. Echa tych wydarzeń umieścił Wojciech Smarzowski w swoim "Klerze". W scenach, które po premierze wydawały się przesadą. A dziś się potwierdziły.
REKLAMA
Dyskusja o "Klerze" koncetrowała się głównie wokół postaci wzorowanej na biskupie Sławoju Leszku Głódziu (grał go Janusz Gajos) czy makiawelicznym księdzu karierowiczu granym przez Jacka Braciaka.
Prawie nikt jednak nie wspominał o wątku księdza Stanisława, pedofila, który molestował bohatera granego przez Arkadiusza Jakubika. W "Klerze" ksiądz Stanisław (wcielił się w niego Rafał Mohr) po stosunku z chłopcem straszył go karą piekielną w razie ujawnienia tego czynu, a potem odprawiał mszę w kościele pełnym flag Solidarności. Ze swoją ofiarą służącą do mszy.
W filmie ksiądz Stanisław dożywa swoich dni w domu księdza emeryta. To po spotkaniu z nim ks. Kukuła wyznaje wiernym, co go spotkało w dzieciństwie i decyduje się na ostateczny protest w mocnym finale "Kleru".
Bożena Aksamit w "Dużym Formacie" odmalowała łudząco podobny obraz księdza Jankowskiego, ale w wersji, przy której "Kler" to film familijny. W reportażu Jankowski to uganiający się za biednymi dziećmi bezkarny do końca drapieżnik, który bez żenady zaciąga je do łóżka i zmusza do seksu. Jedna z jego ofiar, 16-letnia dziewczyna po tym, jak dowiaduje się, że jest w ciąży, popełnia samobójstwo.
Wojciech Smarzowski wraz ze współscenarzystą Wojciechem Rzehakiem pracowali nad skryptem filmu całe dwa lata, dokumentując przypadki pedofilii wśród księży.
Przypadek księdza Jankowskiego prawdopodobnie był jednym jednym z nich.
