Kamila Gasiuk-Pihowicz wyjaśniła, dlaczego przeszła do klubu parlamentarnego PO-KO. Posłanka, która była szefową klubu parlamentarnego Nowoczesnej, powiedziała, że zrobiła to, by ratować Koalicję Obywatelską. Razem z Gasiuk-Pihowicz do klubu przeszło siedmioro posłów Nowoczesnej oraz Piotr Misiło.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
– Mieliśmy alternatywę: albo Koalicja Obywatelska zostanie zburzona przez współpracowników Katarzyny Lubnauer poprzez wyprowadzenie Nowoczesnej z tego projektu, albo będzie budowana, tak jak do tego namawiałam, i stąd konieczność utworzenia także reprezentacji Koalicji Obywatelskiej w polskim parlamencie – argumentowała Kamila Gasiuk-Pihowicz.
– Trzeba powiedzieć wprost, że w Nowoczesnej bardzo jasno rysował się pewien spór. Pojawiały się bardzo mocno głosy współpracowników Katarzyny Lubnauer, mówiące o tym, że Nowoczesna powinna wyjść z koalicji i samodzielnie pójść do wyborów do Sejmu, Senatu i do Parlamentu Europejskiego – uzasadniła w TOK FM swoją decyzję.
Zaznaczyła, że współpracowała z politykami PO od trzech lat, gdyż rozumiała, że jedyną możliwością, aby "przeciwstawić się niszczącej sile PiS, jest budowanie wspólnego frontu".
W argumentację o samodzielnym pójściu do wyborów Nowoczesnej nie chciała uwierzyć dziennikarka Karolina Lewicka, zwracając uwagę na brak struktur i długi partii. – Taką właśnie mieliśmy rzeczywistość. Podczas wielu rozmów, które toczyły się w ostatnich tygodniach, pojawiały się głosy, że Nowoczesna samodzielnie powinna pójść do wyborów – potwierdziła Kamia Gasiuk-Pihowicz.
Szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer oceniła, że takie działanie jest wyłącznie na rękę PiS. – Nic tak nie cieszy PiS jak konflikty w ramach opozycji – oceniła. Szefowa Nowoczesnej jest zdania, że Gasiuk Pihowicz, która była zwolenniczką połączenia klubów PO i .N, dała się, nie pierwszy raz, ograć.
O tym, że polityczny transfer to efekt długotrwałych starań lidera PO Grzegorza Schetyny i "kuszenie Kamili" Gasiuk-Pihowicz tak naprawdę rozpoczęło się wiele miesięcy temu, pisał dziennikarz naTemat Paweł Kalisz.