Kolejne dziecko kolejnego polityka rządzącej koalicji nie musi martwić się o pracę. Tym razem chodzi o córkę Tadeusza Cymańskiego, która dostała posadę w jednej z największych spółek Skarbu Państwa. Jednak jej ojciec twierdzi, że to nie kwalifikuje się jako nepotyzm.
Po wyborach samorządowych w rodzinie Cymańskich gwałtownie przybyło polityków. Na radnego Malborka został wybrany syn Tadeusza Cymańskiego, Maciej. A 29-letnia córka znanego polityka wdrapała się o kilka oczek wyżej. Została bowiem radną sejmiku województwa pomorskiego. Jednak to dopiero wstęp do wielkiej kariery.
Okazuje się bowiem, że od listopada 2018 roku Marta Cymańska pracuje jako główny specjalista ds. relacji z klientem w Energa Obrót Gdańsk. Wcześniej była zatrudniona w spółce Transcom na stanowisku "team leader". Ukończyła licencjat z filologii angielskiej i zaocznie stosunki międzynarodowe.
W rozmowie z "Gazetą Wyborczą", Tadeusz Cymański broni swojej córki i jej przejścia do spółki Skarbu Państwa.
– W poprzedniej firmie moja córka miała podobne zarobki i była team leaderem, więc nie jest to tego typu historia jak te, o których się mówi i pisze. Praca w Enerdze nie była dla niej żadnym awansem, ani prestiżowym, ani finansowym. Natomiast jak się mnie pytała, to uważałem, że Energa jest lepszym miejscem pracy, ponieważ takie firmy jak Transcom korzystają z polskiej tańszej siły roboczej – stwierdził Cymański.
Takie przejście córki posła rządzącej koalicji to według niego żaden nepotyzm. – Gdybym ja zabiegał o posadę dla niej, to ona byłaby gdzie indziej i na innym miejscu. Nie robię nic, czego musiałbym się wstydzić, a jak mieliby mnie teraz za to męczyć, to powiem, że znam takie powiedzenie "jak kraść to miliony, jak kochać, to księżniczki" – ocenia poseł.