To się nazywa dokładna instrukcja przed kolędą. Proboszcz "pokornie" prosi o zwiększenie ofiary, podaje o ile
Bartosz Świderski
29 grudnia 2018, 15:15·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 grudnia 2018, 15:15
Temat wraca co roku. Wielu wiernych głowi się przed kolędą, jaką kwotę włożyć księdzu do koperty. Niewielka parafia w Niewodnicy Kościelnej najwyraźniej postanowiła ułatwić zadanie swoim wiernym. Nie podaje stawek, ale w ogłoszeniach duszpasterskich padły dokładne instrukcje. Jak kolęda powinna wyglądać i jakie są finansowe oczekiwania.
Reklama.
W związku z kolędą, która zaczęła się po Świętach, parafia pw. św. Antoniego Padewskiego w Niewodnicy Kościelnej w województwie podlaskim ma do wiernych kilka próśb. Pierwsza jest taka, by w czasie kolędy w mieszkaniu byli wszyscy domownicy.
Księża mają też prośbę, by odpowiednio przygotować stół. Ma być nakryty obrusem, na nim m.in. dwie zapalone świece gromniczne. Jest też prośba, aby ktoś z mieszkańców wyznaczonej miejscowości przyjechał po księży na kolędę, a także by potem odprowadzać ich do następnego mieszkania.
Wreszcie ofiara, która wzbudziła największe emocje. Okazuje się, że parafia chce w ciągu roku wbudować parking, co zostało określone jako plan "drogi i ambitny", stąd szczególna prośba do parafian.
Trzeba przyznać, proboszcz nie wyznacza stawki, ale odważnie prosi o zrozumienie. "Ks. proboszcz pokornie prosi o zwiększenie ofiary, o 50 zł w porównaniu z ubiegłym rokiem. A rodziny, które czują się zamożne o 100 zł" – czytamy w ogłoszeniach.
Przypadek parafii pw. św. Antoniego Padewskiego w Niewodnicy Kościelnej opisał "Kurier Poranny" i zbulwersował niektórych internautów. "Ja bym nic nie dał", "Jakieś jaja, jestem w kabarecie?", "Dam, ale na WOŚP" – komentują pod jego wpisem na Facebooku.