Wydawałoby się, że prawo ministerstwa sprawiedliwości do wywłaszczenia firmy informatycznej z praw autorskich do programu, który obsługuje kancelarie komornicze to problem prawników i twórców oprogramowania. Okazuje się jednak, że dane kilku milionów Polaków mogą dostać się w ręce Zbigniewa Ziobry. Od dzisiaj.
Nową ustawę o komornikach zachwalali w poniedziałek Zbigniew Ziobro i Patryk Jaki. – Komornik nie będzie już kojarzony z kimś z pogranicza świata przestępczego i organów państwa, a będzie kojarzony z organem bardzo potrzebnym, istotnym i koniecznym dla każdego systemu prawnego i jego sprawnego funkcjonowania – zapewniał ten pierwszy.
Według nowego prawa, minister sprawiedliwości może uzyskać do tych danych dostęp, jeśli uzna, że wymaga tego "ważny interes wymiaru sprawiedliwości". Ustawa, która weszła w życie wraz z początkiem roku, nie przewiduje, co oznacza "ważny interes", ale faktem jest, że dane kilku milionów osób mogą zostać przejęte w bardzo prosty sposób.
Jak mówią komornicy, wywłaszczenie firmy Currenda z jej programów komputerowych czyni ją praktycznie bezwartościową, co pozwala na przejęcie jej za grosze.
Jednak wiedza, jaką posiądzie minister jest bardzo groźna dla obywateli i prawników, na których mogą być wywierane naciski.
– Do systemu Currenda co roku trafiają dane około pięciu milionów osób, tak dłużników, jak wierzycieli i pełnomocników tych stron. A do tego, dane dotyczące ich adresów, numerów pesel, nip czy regon, dane ich bliskich czy biznesowych kontrahentów. To jest narzędzie, po które nikt nie powinien sięgać, ale pokusa może się pojawić – podkreślają komornicy w rozmowie z portalem Onet.pl
Ustawa nie reguluje także kwestii wykonywania kopii bazy danych ani usuwania z niej informacji (do tej pory działo się to po 5 latach). Nikt nie będzie także kontrolował przepływu i wykorzystywania danych o obywatelach.