Niestety, Piotr Żyła zakończył zawody w ramach Turnieju Czterech Skoczni w Innsbrucku już w pierwszej serii. Oddał tak słaby skok, że nie wystarczyło to do awansu do serii drugiej. Tym samym Polak znacząco zmniejszył swoje szanse na dobre miejsce w końcowej klasyfikacji TCS. Do rozegrania pozostał jeszcze jeden konkurs w Bischofshofen.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Polscy kibice ostrzyli sobie zęby na konkurs w austriackim Innsbrucku. Niestety po skoku Piotra Żyły zapanowała konsternacja. Wicelider Pucharu Świata skoczył zaledwie 113,5 m, co oznaczało brak awansu do drugiej serii i koniec marzeń o dobrym miejscu w klasyfikacji generalnej Turnieju Czterech Skoczni.
Jak powinno się skakać pokazał rywal Polaka, Słoweniec Timi Zajc. Do świetnej odległości 130 m dołożył równie dobre noty od sędziów: same 19-tki. W pierwszej serii świetnie skoczył także Kamil Stoch, który osiągnął 126,5 m. Do drugiej serii awansowali jeszcze Dawid Kubacki (130 m) i Stefan Hula. Wszystkich przeskoczył jednak rewelacyjny lider PŚ Japończyk Ryoyu Kobayashi: 136,5 m. Do rekordu skoczni zabrakło mu zaledwie jednego metra.
Żyła zajmuje za to drugą lokatę w Pucharze Świata, jednak ze 143 punktami straty do zdecydowanego lidera Ryoyu Kobayashiego z Japonii. Po konkursie w Innsbrucku pozycja Żyły jednak będzie gorsza, przynajmniej jeśli chodzi o liczbę zdobytych punktów.