Powraca sprawa zadziwiająco dużych wydatków Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy na obsługę prawną. Pomimo, że ratusz ma 200 prawników na etacie, wydaje rocznie 2 miliony złotych na umowy z kancelariami. I broni się jak może przed ujawnieniem, której z nich ile płaci.
Nie pomagają interpelacje radnych z Sojuszu Lewicy Demokratycznej i Prawa i Sprawiedliwości. Urzędnicy argumentują, że takie dane można uzyskać składając wniosek o dostęp do informacji publicznej, a nie interpelację. Jednak gdy Joanna Mazgajska z Ursynowa taką prośbę złożyła, usłyszała, że ciekawość nie jest wystarczającym uzasadnieniem.
– Sama chęć posiadania wiedzy nie jest uzasadnieniem interesu prawnego – mówi wicedyrektor gabinetu prezydenta Warszawy Jarosław Jóźwiak. Przekonuje jednak, że te informacje nie są tajne, trzeba tylko... w umiejętny sposób o nie pytać.
– To już szczyt arogancji – oburza się Legierski. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: "Życie Warszawy"
Opozycja ocenia, że politycy za samorządowe pieniądze kupują sobie przychylność kancelarii, które później po niższych stawkach obsługują partię. Milczenie ratusza uznają za potwierdzenie swojej tezy. Praktyki władz Warszawy krytykuje też Grażyna Kopińska, szefowa Programu przeciw Korupcji w Fundacji Batorego.
Jednak rządzący nie przejęli się i tym apelem, odpowiadając, że działają zgodni z prawem. Pytanie tylko, czy władza, która ma służyć obywatelom, powinna łapać się wszelkich możliwych kruczków prawnych, by ukryć niewygodne dla siebie dane.
Dostęp radnego do informacji powinien być wspomagany i ułatwiany, a nie utrudniany przez jednostkę samorządu. To interpelacja jest pierwszym i podstawowym narzędziem komunikacji radnego z władzą. CZYTAJ WIĘCEJ