Wdowa po zmarłym prezydencie Gdańska w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" wyjaśniła motywy publicznej działalności podjętej po śmierci męża. Zdaniem Magdaleny Adamowicz zawsze znajdą się tacy, którzy będą podawać w wątpliwość jej intencje.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
– Cokolwiek zrobię ja, czy w przyszłości nasze córki, to zawsze znajdzie się kilku takich, którzy stwierdzą, że to "dzięki zmarłemu mężowi czy tacie". Nie mam do nich żalu, choć bardzo to boli – powiedziała Magdalena Adamowicz w rozmowie z "Wyborczą".
Żona Pawła Adamowicza wspominała chwile po śmierci męża, gdy rozum podpowiadał jej, że nie może milczeć, musi wyjść do ludzi. Wtedy doświadczyła negatywnych emocji.
Wiele razy czytała komentarze, w których ludzie nazywali ją "wesołą wdówką", pytali" "co, już po żałobie?". – (…) wiele osób pisze również, jak powinnam się zachowywać, jak żyć, co mówić, co robić. Traktują mnie i moje córki jak zakładników żałoby. Widziałam wiele komentarzy, filmów czy też "memów" związanych z obchodzeniem przez nas żałoby – wspominała.
– Udzieliłam dwóch wywiadów i oprócz wyrazów wsparcia, otuchy i solidarności pojawił się straszny hejt. Mowa nienawiści skierowana w moją rodzinę. To jeszcze bardziej uświadomiło mi potrzebę rozpoczęcia batalii, walki z przyzwoleniem na takie zachowanie. Powiedzenia głośnego 'nie – nie zgadzam się!' – tłumaczyła.
Adamowicz o starcie w barwach Koalicji Europejskiej
Przypomniała sobie wywiad z mężem w "Magazynie Pomorskim", w którym wyjawił największe marzenie na 2019 rok: "aby prodemokratyczne i proeuropejskie siły wygrały wybory parlamentarne i europejskie". I właśnie to wyznanie Pawła Adamowicza przeważyło. Dlatego zdecydowała się przyjąć propozycję Koalicji Europejskiej.
– Miałam też propozycję z inne strony. Ale siłą napędową byli zwykli ludzie, ich wsparcie oraz ich historie. Za to zawsze będę dziękowała. Nie ma nic ponad solidarność i prawdziwą empatię. One nas chronią przed nienawiścią – wyjaśniła.
O problemie hejtu na Magdalenę Adamowicz pisała szerzej w naTemat Aneta Olender. Z tekstu wynika, że M. Adamowicz "zawiodła" niektórych Polaków, gdyż nie zachowała się jak stereotypowa wdowa.