Choć od wyborów w wiejskiej gminie Korczyna na Podkarpaciu minęło już pół roku, to kandydat PiS wciąż walczy o zmianę końcowego werdyktu. Przegrał o włos z wójtem pełniącym funkcję od 17 lat i próbuje pozbawić go urzędu. Jeszcze w czasie kampanii miał hejtować swojego rywala "niemal jak w Gdańsku".
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Tadeusz Pelczar wystąpił na drogę sądową. – Było dużo nieprawidłowości przy organizacji wyborów oraz liczeniu głosów – powiedział Wirtualnej Polsce Pelczar, który ubiegał się o urząd wójta z poparciem PiS. Wybory wygrał kojarzony z PSL Jan Zych. Gdy Pelczar usłyszał jak blisko było zwycięstwo, postanowił wystąpić z protestem wyborczym i wniósł o unieważnienie wyborów.
– Nie ma takiej możliwości, żeby komisje dobrze policzyły głosy. Z moich wyliczeń wynika, że na jeden głos liczący poświęcał 2-3 sekundy, a powinien około 15 – przekonywał kandydat PiS w rozmowie z portalem. Pelczar ponadto utrzymuje, że komisja dwa oddane na niego głosy uznała za nieważne i to zaważyło na wyniku wyborów.
Sprawa w Sądzie Okręgowym w Krośnie toczy się już ponad 130 dni. Między innymi przez trudności z udostępnieniem adresów członków komisji, którzy mają zostać przesłuchani. Najbliższa rozprawa w sprawie unieważnienia wyborów i przeprowadzenia ponownych odbędzie się 12 kwietnia.
Zapytano także o zdanie jego kontrkandydata, Jana Zycha. Wójt nie miał wątpliwości co do intencji Pelczara. – Nie umie przegrywać. Przez całą kampanię był hejt na mnie, pomówienia, ataki niemal jak w Gdańsku. Chcą mnie zniszczyć fizycznie. Pelczar przegrał, a teraz nie daje mi pracować. Ciągła obstrukcja w radzie miasta i blokowanie kolejnych inicjatyw – powiedział w rozmowie z WP.