Biden wchodzi do gry. "Wujek Joe" startuje na prezydenta i chce pokonać Trumpa
Michał Mańkowski
25 kwietnia 2019, 14:18·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 25 kwietnia 2019, 14:18
Joe Biden oficjalnie włącza się do prezydenckiego wyścigu i jest kolejnym politykiem, który chce pokonać Donalda Trumpa. To zawodnik wagi ciężkiej i postać lubiana – w końcu przez 8 lat był wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych u boku swojego przyjaciela Baracka Obamy. Łatwo jednak nie będzie.
Reklama.
Mówiło się o tym już od jakiegoś czasu, jednak oficjalnej deklaracji wciąż brakowało. Teraz wszystko jednak stało się już oficjalne. Joe Biden będzie ubiegał się o fotel prezydenta USA. Najpierw jednak musi uzyskać oficjalną nominację Partii Demokratycznej.
Tutaj zmierzyć będzie musiał się ze znanym Bernie Sandersem, który już swojej szansy próbował w prawyborach w 2016 roku, ale nie uzyskał nominacji. Poza Sandersem w kolejce czekają m.in. młody Pete Buttigieg, Kamala Harris, Elizabeth Warren czy Beto O’Rourke.
Co ciekawe, Joe Biden ma już 76 lat. Donald Trump, który jest od niego o cztery lata młodszy był w 2016 roku najstarszym prezydentem, który obejmował urząd. Biden – zresztą podobnie jak i Sanders (rok starszy od Bidena) – mają szansą znacząco ten "rekord" pobić.
Teoretycznie obecnie to Biden ma najmocniejszą pozycję wśród Demokratów. Popiera go ok. 30 proc. wyborców, dalej jest Bernie Sanders (24 proc.), a później już tzw. "przystawki".
– Jeszcze nigdy nie było takiego zagrożenia dla wyznawanych przez nasz naród wartości – mówi na swoim spocie, ewidentnie uderzając w Donalda Trumpa.
Wszystko zostało dokładnie zsynchronizowane, bo nawet konto na Instagramie, na którym Biden nie był praktycznie aktywny, a miał ponad milion obserwujących, zostało błyskawicznie przerobione na jego kampanijny folder.
Podobnie jak uruchomiona właśnie oficjalna strona, gdzie Amerykanie mogą go wspierać.
Biden jest politykiem lubianym i rozpoznawanym. To swojski, żartobliwy "wujek Joe", który jest znany z tego, że co jakiś czas lubi zaliczyć wpadkę.
Trumpowi wyrósł poważny konkurent. To tym ciekawsze, że w 2016 roku było sporo plotek o tym, że Biden ma startować w wyborach już wtedy. On sam ostatecznie temu zaprzeczył, oddając pierwszeństwo Hillary Clinton, która niestety... to już sami wiecie.