
Brutalne mordy, spektakularne zamachy, plaga porwań i wybuchające regularnie na ulicach bomby. Tak wyglądał w Polsce przełom wieków, gdy szerzyły się wojny gangów, a raczkować zaczynało powołane do walki z przestępczością zorganizowaną Centralne Biuro Śledcze. Kulisy tej wojny opisuje książka "Policjanci i Gangsterzy".
– Ale jak to zrobimy, żeby nic nie podejrzewał? – dopytywał „Kierownik”. – Walery nie jest w ciemię bity. Jak mu powiemy, żeby jechał z nami, to od razu nabierze podejrzeń. Wie, czym się zajmujemy. Nie wsiądzie do samochodu.
– Dlatego ubijemy ich wszystkich.
– Elenę i tego małego też? – nie dowierzał „Aleks”.
– Jak wszystkich, to wszystkich. – „Willy” wydmuchiwał kółka dymu z cygara, które lubił trzymać trzema palcami prawej ręki i patrzeć, jak żar kurczy zwinięte liście tytoniu.
Szewczakowa słuchała poleceń porywaczy. Pojechała Morską, a potem skręciła w Chylońską. Serpentynami jechała na Pogórze i w stronę Rewy. Porywacz odezwał się po kilku minutach.
– Teraz musisz jechać w stronę Pierwoszyna. Tam skręcisz na Puck. Musisz stanąć w widocznym miejscu na rynku. Czekaj na telefon. Mam nadzieję, że nie ciągniesz za sobą ogona. Dobrze wiemy, że współpracujecie z psami. Dlatego cena wzrosła do trzystu pięćdziesięciu tysięcy zielonych. Jeśli nadal będziecie robić jakieś numery, to zapłacicie jeszcze więcej albo Monika w ogóle nie wróci do domu. Nie będzie litości. Pamiętaj!
Artykuł powstał we współpracy z Domem Wydawniczym REBIS
