FC Barcelona wygrała z Liverpoolem 3:0 w pierwszym półfinałowym meczu Ligi Mistrzów. Kluczowym momentem wieczoru na Camp Nou okazało się efektowne trafienie Lionela Messiego. Argentyńczyk znowu pokazał, że można go postrzegać jak piłkarza z innej planety.
Po środowym meczu na Camp Nou mówi się, że Barcelona zagrała jak drużyna przyszłości i zaprezentowała futbol, jakiego jeszcze nie znamy. Piłkarze Liverpoolu robili wszystko, by postawić się rywalom, jednak Katalończycy nie dali gościom żadnych szans. "The Reds" mogą żałować jedynie niewykorzystanych okazji, których w tym meczu im nie brakowało.
Już w 26. minucie Luis Suarez otworzył wynik spotkania. Virgil van Dijk i Joel Matip nie zdołali upilnować napastnika Barcelony i piłka po jego uderzeniu wylądowała w siatce.
Lionel Messi swój koncert rozpoczął w drugiej połowie. W 75. minucie Argentyńczyk trafił do bramki z kilku metrów po tym, jak odbita przez przypadek piłka znalazła się pod jego nogami. To było jednak nic w porównaniu do tego, co stało się kilka minut później.
Messi kropkę nad "i" w tym meczu postawił cudownym strzałem z rzutu wolnego, po którym piłka o centymetry minęła mur i poleciała prosto w okienko.
A tutaj trafienie Argentyńczyka z perspektywy trybun. Z tego ujęcia wszystko wygląda jeszcze bardziej efektownie.
Druga bramka Messiego była jednocześnie sześćsetną, jaką zdobył w koszulce "Dumy Katalonii".