Gargamele wciąż szpecą Polskę. Wywiad o rekonstrukcjach zamków
Małgorzata Bilska
13 sierpnia 2012, 18:01·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 sierpnia 2012, 18:01
- Większość środowiska uważała, że nie ma czym się przejmować, bo projekty gargameli są tak absurdalne, że nigdy nie zostaną zrealizowane. Po czym nagle ludzie stwierdzili ze zdziwieniem: „Jak to? To oni to budują? Naprawdę?” – mówi naTemat dr Tomasz Ratajczak, historyk sztuki z UAM w Poznaniu.
Reklama.
Małgorzata Bilska: Jest pan autorem bloga i strony na Facebooku „Zamki na nowo”. Jest to próba monitorowania budowy zamków w Polsce, które są stylizowane na zabytki. Powstają w miejscu historycznych ruin, lecz nie są rekonstrukcjami, gdyż nie ma wiedzy na temat ich pierwotnego wyglądu. Uchodzą jednak za „zamki odbudowane”. Szuka pan sojuszników?
Dr Tomasz Ratajczak: To nie jest akcja protestacyjna, tylko sposób wyrażenia indywidualnego sprzeciwu oraz próba zrozumienia tego zjawiska. Nikt się tym nie zajmuje. Są nieliczne konferencje, ich materiały są jednak dostępne bardzo wąskiemu gronu specjalistów i nikt nie podjął próby całościowej analizy tematu. To jest zjawisko na ogromną skalę. Bardzo nieliczne ruiny są zostawione w spokoju, bo jeszcze nikt nie wpadł na to, że można w ich miejscu zbudować zamek z wykorzystaniem historycznego elementu. Takie „rekonstrukcje” niszczą to, co autentyczne.
Co pan chce osiągnąć?
Najbardziej znany jest na nowo zbudowany Zamek Królewski na wzgórzu Przemysła w Poznaniu. Są zamki w Bobolicach w Jurze Krakowsko–Częstochowskiej, w Będzinie, Gostyninie – i tu mógłbym wymienić litanię nazw. Sytuacja szybko się zmienia. Niedawno rozpoczęto prace na zamku Niesytno w Płoninie na Dolnym Śląsku, są o nich informacje w sieci, miałem też sygnały od internautów, planuję pojechać tam w sierpniu. Chciałbym stworzyć bazę, z której będą mogli korzystać inni badacze. Liczę na oddźwięk ze strony decydentów: władz samorządowych, które finansują projekty, konserwatorów zabytków, którzy wydają zgodę na realizację. Żeby uświadomili sobie powagę sytuacji.
Protesty w Poznaniu, gdzie pan mieszka, nic nie dały.
Samorząd był głuchy na opinie ekspertów. Batalia o powstrzymanie idei budowy zamku zaczęła się w 2003 roku. Zaangażowałem się w to od początku.
W 2002 roku powstał społeczny „Komitet Odbudowy Zamku Królewskiego w Poznaniu”. Zorganizował konkurs na projekt. Wygrał „historyzujący” projekt Witolda Milewskiego, stylizowany na dawną architekturę. Mimo sprzeciwów zamek stoi, ale Poznaniacy nazywają go „Zamkiem Gargamela”. Przez pana...
Tak go nazwałem w jakimś artykule i się przyjęło. „Gargamele”, czyli brzydkie, nowobogackie rezydencje z wieżyczkami, powstawały jak grzyby po deszczu na przełomie PRL-u i III RP. Popularną dobranocką były wtedy „Smerfy”. Pół żartem, pół serio, zwracam uwagę na zjawisko gargamelizmu w odniesieniu do nowych zabytków. Poznański zamek mieści się w tej estetyce.
Chęć przywrócenia pamięci o świetności miasta stołecznego Poznania jest zrozumiała. To kwestia prestiżu. Kto w Polsce wie o znaczeniu króla Przemysła II, który dzięki koronacji zjednoczył polskie ziemie po rozbiciu dzielnicowym? Członkowie Komitetu w ulotkach, które rozdają turystom pod zamkiem, piszą, że w murach zamku powstał najstarszy (ok. 1400 r.) świecki wiersz po polsku, narodziło się polskie godło.
Zamek zbudowano na fundamencie ruin, które zalano betonem, bezpowrotnie niszcząc. I fundamencie kłamstw. Te nawiązania historyczne to spekulacje z nikłą domieszką prawdy. Wiersz został napisany w kręgu dworu starościńskiego, który mieścił się między innymi na zamku, więc nie można tego wykluczyć. Przemysł II jako pierwszy zaczął używać orła w koronie jako herbu państwowego, ale kancelaria podróżowała z nim. Pierwszy dokument z orłem na pieczęci nie był wystawiony w Poznaniu. Łączenie tego faktu z zamkiem, który prawdopodobnie był wtedy dopiero w budowie, to fałszowanie historii. Teraz postuluje się (absurd) stworzenie tu muzeum godła polskiego. Jeśli nie ma danych, a to nie jest nawet hipoteza naukowa, to jest to naginanie faktów do potrzeb.
Ale projekt zatwierdził Miejski Konserwator Zabytków. Urząd Miasta Poznania i Urząd Marszałkowski Województwa Wielkopolskiego zobowiązały się wyłożyć po 9 mln zł na realizację. Inwestorem jest Muzeum Narodowe w Poznaniu, całość popiera Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
To jest najbardziej dramatyczne. Wydawałoby się, że w tych instytucjach pracują kompetentni ludzie. Wielu z nich chyba uwierzyło, że zamek tak wyglądał. Forma tego zamku nie ma nic wspólnego z zamkiem poznańskim. To jest zamek, w którym logika stylu historycznego została chronologicznie postawiona na głowie. Styl wcześniejszy, gotycki, wieńczy to, co jest późniejsze, renesansowe.
Nikt nie krzyczał, że lepiej wydać pieniądze na przedszkola?
Komitet deklarował budowę zamku niemal w całości ze środków pozyskanych ze zbiórek społecznych. Po paru latach okazało się, że inwestycja, niemal w całości, finansowana jest ze środków publicznych. Według deklaracji budowa ma kosztować ok. 18 mln zł ale kosztorys nie jest zamknięty.
Stronę „Powstrzymajmy budowę Zamku Gargamela w Poznaniu” polubiło 3143 osoby, a „Odbudujmy Zamek Królewski w Poznaniu” - 209. Poparcie w internecie nie pomogło?
Przegrana wynika ze swoistej bierności środowiska historyków sztuki, konserwatorów zabytków, z którego pochodzę. Większość uważała, że nie ma czym się przejmować, bo projekt jest tak absurdalny, że nie zostanie zrealizowany. Po czym nagle ludzie stwierdzili ze zdziwieniem – „Jak to? To oni to budują? Naprawdę?”
Sprawa „najstarszej polskiej rezydencji królewskiej” będzie precedensowa?
Siła Poznania polega na tym, że zamek wzniesiono w centrum dużej metropolii. Samorządy w mniejszych miejscowościach mogą ten wzór naśladować.