W mediach co jakiś czas pojawiają się opinie na temat mediów publicznych, ale takie, jak środowa wypowiedź posłanki PiS Elżbiety Kruk w radiu RMF, zasługują na oddzielną kategorię. Członkini Rady Mediów Narodowych została zapytana o rolę mediów publicznych w czasie kampanii do Parlamentu Europejskiego. Jej odpowiedź była – łagodnie mówiąc – zaskakująca.
Nie od dzisiaj wiadomo, że posłowie Prawa i Sprawiedliwości dostają z centrali partii tzw. przekazy dnia, czyli stałe odpowiedzi na niewygodne pytania mediów i innych polityków. Problem zaczyna się w momencie, kiedy dziennikarze pytają ich o własne zdanie. Przed takim trudnym zadaniem stanęła posłanka PiS Elżbieta Kruk, która gościła w środę w studiu RMF FM.
Prowadzący rozmowę Robert Mazurek zapytał ją, "czy media publiczne zachowują neutralność w czasie kampanii wyborczej". Odpowiedź członkini Rady Mediów Narodowych była nie do końca wiarygodna.
– Moim zdaniem tak. Ja nigdy nie ukrywałam, panie redaktorze, nawet tutaj w tym studio... – mówiła posłanka. Urwała jednak swoją wypowiedź, ponieważ dziennikarz zakwestionował jej słowa. Stwierdził, że Kruk nie wierzy w to, co mówi. To, co posłanka PiS powiedziała dalej, było jeszcze bardziej frapujące.
– Mamy jednak taką, a nie inną rzeczywistość medialną i czasem mnie prześladuje myśl, że Jacka Kurskiego w telewizji publicznej mógłby zastąpić Jarosław Kurski – wyjawiła swoje obawy Elżbieta Kruk.