Dominik Tarczyński co prawda wywalczył mandat do Parlamentu Europejskiego, ale jego sytuacja wygląda nadzwyczajnie. Polityk PiS będzie sprawował swoją funkcję w Brukseli, ale dopiero w przypadku, gdy Wielka Brytania wyjdzie z Unii Europejskiej.
Dominik Tarczyński startował w wyborach do PE z okręgu nr 10. Z oficjalnych danych wynika, że zdobył 41 912 głosów, ale będzie mógł objąć swoją funkcję dopiero w momencie, kiedy dojdzie do rzeczywistego brexitu.
W praktyce wygląda to tak, że dla Tarczyńskiego po prostu musi zwolnić się miejsce w europarlamencie, które aktualnie mają zagwarantowane Brytyjczycy. O tym, że to Tarczyńskiemu przypadnie dodatkowe miejsce, poinformował podczas konferencji prasowej w poniedziałek p.o. szefa PKW Wiesław Kozielewicz.
Na razie mandat polityka pozostaje zamrożony. Kontrowersyjny polityk będzie nadal zasiadał w Sejmie w roli posła PiS. Z okręgu nr 10, z którego startował Dominik Tarczyński, PiS wprowadzi do PE na razie trzech swoich kandydatów: Beatę Szydło, Ryszarda Legutkę i Patryka Jakiego.