Wygląda niepozornie, ale na oprowadzanie po tym domu zapisują się tłumy. Należał do niezwykłej pary
Monika Przybysz
20 lipca 2019, 08:24·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 20 lipca 2019, 08:24
Hansen to nazwisko, które zna każdy, kto choć trochę interesuje się współczesną architekturą. Widnieje ono miedzy innymi na projektach warszawskich osiedli - Rakowca i Przyczółka Grochowskiego, jak również na publikacjach dotyczących koncepcji Formy Otwartej. I mimo że pod wspomnianymi projektami podpisana będzie zwykle jedna osoba, to dziedzictwo należy zarówno do Oskara, jak i do Zofii.
Reklama.
Para architektów działała w Warszawie, jednak w PRL-owskich realiach końcowy efekt ich projektów uzależniony był od znacznie większej liczby czynników niż tylko wola architekta - z normami zaopatrzeniowymi na czele. Oskar i Zofia nierzadko godzili się na rozwiązania kompromisowe. Jest jednak jedno miejsce, które zaprojektowali i zbudowali całkowicie na własny zasadach - dom w Szuminie.
Obecnie w domu mieści się muzeum. Dostęp do niego jest jednak mocno ograniczony. Do środka wpuszczane są niewielkie grupy i to kilka razy do roku - tak, aby miejsce nie zostało zadeptane i zniszczone.
Co można obejrzeć w środku? Przede wszystkim praktyczne wprowadzenie w życie idei Formy Otwartej. Hansenowie zakładali, że wnętrza powinny być tylko tłem dla życia i łatwo adaptować się do zmieniających się potrzeb domowników.
Dom w Szuminie wypełniony jest "zabawkami" dydaktycznymi z pomocą których Oskar Hansen uczył kompozycji oraz pamiątkami pozostałymi po jego mieszkańcach. W ogrodzie znajduje się gołębnik, o którym Zofia Hansen mawiała, że to najdoskonalszy z projektów jej męża.