Można je smażyć, nadziewać , kandyzować. Nie wszystkie kwiaty nadają się tylko do wazonu
Monika Przybysz
28 lipca 2019, 08:32·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 28 lipca 2019, 08:32
Żywot kwiatów ciętych jest krótki i w gruncie rzeczy bezsensowny. Co innego, kiedy ich wielobarwne piękno służy wyższym celom - żywieniowym.
Reklama.
Z tym odżywianiem to może lekka przesada - kwiaty są zazwyczaj jedynie miłym, atrakcyjnym wizualnie dodatkiem do potrawy. Dania można przyozdobić na przykład nagietkiem, ogórecznikiem czy nasturcją.
Z kwiatów lub samych tylko ich płatków można robić nalewki. Nadaje się do tego zarówno mniszek lekarski (popularny "mlecz"), jak i róża. Z tej powstaje również jedynie słuszne nadzienie do pączków - konfitura różana.
Subtelny smak mają również bratki. Cierpko-słodkie kwiaty można panierować i krótko obsmażać na głębokim tłuszczu.
Podobnie można obejść się z kwiatami cukinii. Żółte "kieszenie" można również napełnić nadzieniem (na przykład z ricotty doprawionej parmezanem i ziołami) i smażyć na oleju lub w piekarniku. Ta druga opcja sprawdzi się zwłaszcza, jeśli mamy do czynienia z kwiatami żeńskimi, czyli tymi, które "rodzą" cukinie. Jeśli uda nam się zdobyć taki przysmak, spokojnie możemy upiec całość.
Kwiaty męskie, czyli osadzone na łodygach, możemy panierować także bez nadzienia. Kwiaty obtaczamy w dowolnym cieście naleśnikowym, piwnym, z dodatkiem mleka kokosowego czy mąki orkiszowej.