Ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski zadeklarował, że mimo zaleceń Episkopatu nie odczyta w kościele apelu o pojednanie narodów Polski i Rosji. Przewiduje, że za jego przykładem pójdą inni księża, a wierni będą wychodzić z Kościołów. – Jeśli tak, to będą to ci ludzie z Krakowskiego Przedmieścia. Zrobią wielki błąd – mówi w rozmowie z naTemat Marek Zając, dziennikarz "Tygodnika Powszechnego".
Ks. Isakowicz-Zaleski mówi, że patriarcha Cyryl to "były agent KGB", więc nie odczyta podpisanego przez niego apelu o polsko-rosyjskie pojednanie. Czy to możliwe, by inni księża też zrezygnowali z odczytania apelu w kościołach?
Marek Zając: Mam nadzieję, że w przypadku innych księży zwycięży nie tylko zdrowy rozsądek, ale i myślenie ewangeliczne. W tym apelu nie ma przecież nic, co wykracza poza ewangeliczny obowiązek pojednania. Ten apel jest bardzo wyważony, bo działalność kulturalną zostawia ludziom kultury, politykę politykom, a trudną historię historykom. Wzywa za to polskich katolików i prawosławnych Rosjan, żeby okazywali sobie zrozumienie i przebaczenie. Nie ma w tym nic, co chrześcijanin odmawiając "Ojcze Nasz" nie potwierdzałby każdego dnia.
Co jeśli część księży tego nie zrozumie i jednak wyłamie się z zaleceń Episkopatu, który zdecydował o odczytaniu apelu 9 września na mszach w całej Polsce?
Jeśli apel nie byłby odczytany w Kościele, to znaczy, że równie dobrze możemy dać sobie spokój z odczytywaniem Ewangelii, która mówi o przebaczeniu.
Wobec księży, którzy nie odczytają apelu, można wyciągnąć jakieś konsekwencje?
Oczywiście można, ale wolałbym, żeby tak się nie stało, żeby konkretny biskup uprzedził całą sytuację i przekonał księdza do tego, że to niezgodne z duchem Ewangelii.
A co z wiernymi? Czy wydaje się panu możliwy scenariusz, w którym podczas odczytywania apelu część z nich wychodzi z kościoła?
Na pewno stereotypy dotyczące Rosji i Rosjan są wśród wiernych żywe. Wielokrotnie widzieliśmy to w sytuacjach publicznych, na przykład na Krakowskim Przedmieściu. Raz jeszcze podkreślam, abstrahując od tego co robił w życiu patriarcha Cyryl, nie wyciągajmy tak dalece idących wniosków. Na Boga, najpierw przeczytajmy apel. Jeśli będzie demonstracyjne wychodzenie z Kościoła, to będą to ludzie z Krakowskiego Przedmieścia. Nie będzie to oznaczało obrony wartości, a sprzeniewierzenie się nauczaniu Ewangelii.
Tam, gdzie będę odprawiał mszę, przeczytam apel o pojednanie narodów Polski i Rosji. Takie jest zarządzenie Episkopatu. Stanie się obowiązujące, jeśli konkretny biskup ordynariusz przyśle do parafii podpisany apel, który należy przeczytać konkretnego dnia i o konkretnej godzinie. Co jeśli ksiądz nie dostosuje się do takiej decyzji biskupa? To już zależy od diecezji i każdy biskup ma prawo wyciągnąć konsekwencje.