Prawo i Sprawiedliwość po cichu wycofuje się z jednej ze swoich przedwyborczych obietnic. Emeryci i renciści, którzy liczyli na większe niż do tej pory podwyżki świadczeń, muszą obejść się smakiem. W przyszłorocznym budżecie nie została zagwarantowana nawet zadeklarowana trzynasta emerytura. Ale "niespodzianek" jest więcej. Rządowi kończą się pieniądze do rozdawania suwerenowi – donosi "Gazeta Wyborcza".
Miało być pięknie, a wyszło jak zwykle. Szumnie zapowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, który obwieścił światu przed wyborami, że PiS przygotowało nowatorski sposób waloryzacji rent i emerytur, można odstawić na półkę gdzieś pomiędzy "my spełniamy obietnice" a "my szanujemy wolę suwerena". Emeryci i renciści mieli dostać wyższą podwyżkę niż zwykle, ale nie ma pieniędzy w budżecie i przedwyborcza obietnica nie będzie spełniona.
– Zmodyfikujemy system waloryzacji najniższych emerytur i rent. Emeryci i renciści o najniższych świadczeniach otrzymają waloryzację kwotową, żeby rosły jak najszybciej najniższe świadczenia. Minimalna coroczna procentowa waloryzacja emerytur i rent nie może być niższa niż 70 złotych – zapowiadał Jarosław Kaczyński.
Waloryzacja po staremu
Nic z tego, wyliczenia zostaną dokonane według starych zasad i emeryt, który miał 1300 złotych emerytury, dostanie tylko 42 złote więcej.
Tak wynika z odpowiedz, jaką "Gazeta Wyborcza" uzyskała w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej. Resort przyznaje, że waloryzacja emerytur 2020 r. jest zaplanowana według obecnych zasad, a więc tylko na podstawie inflacji i wzrostu płac.
"Z prognozowanych wielkości makroekonomicznych (...) wynika, że wskaźnik waloryzacji emerytur i rent od marca 2020 r. wyniesie nie mniej niż 103,24 proc. Taka też wielkość została zapisana w projekcie ustawy budżetowej na rok 2020" – informuje ministestwo "Wyborczą". To oznacza, że podwyżka wyniesie 3,24 proc.
Nie wiadomo też, co będzie z dodatkiem pielęgnacyjnych dla emerytów w wieku 75 lat lub starszych. Dziś kwota dodatku wynosi 222 złote brutto. Zapowiedziano podwyżkę, ale po wyborach temat zupełnie zniknął. Z kolei wypłata 13 emerytury... zniknęła z planów budżetowych na przyszły rok. Wszystko wskazuje na to, że PiS zwyczajnie zabrakło pieniędzy do rozdawania suwerenowi.
Polityczne przyczyny
Można ironicznie stwierdzić, że suweren sam jest sobie winny. Stosunkowo słaby wynik wyborczy PiS sprawił, że Jarosław Kaczyński i jego PiS nie ma – jako partia – większości w Sejmie. Prezes musi się oglądać na inne ugrupowania tworzące blok Zjednoczonej Prawicy, czyli Solidarną Polskę Zbigniewa Ziobry i Porozumienia Jarosława Gowina. I liczyć z ich zdaniem.
A Gowin już wcześniej zastrzegł, że nie poprze pomysłu podwyżki składek ZUS dla osób zarabiających powyżej 8 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Ta podwyżka miała przynieść do budżetu dodatkowe ponad 5 miliardów złotych, co było nie do przecenienia zważywszy, że waloryzacja rent i emerytur według nowych zasad miała kosztować około 2 mld złotych. PiS Kaczyńskiego, nawet do spółki z Solidarną Polską nie przepchnie tej podwyżki przez Sejm bez Gowina.