Naukowcy z Generalnego Szpitala w Massachusetts przeprowadzili nie lada eksperyment. Z jajników wydzielili komórki macierzyste, które są w stanie generować komórki jajowe. - Do tego typu odkryć podchodzę z rezerwą - mówi nam prof. Marian Szamatowicz.
W Polsce o bezpłodności i niepłodności mówi się głównie w kontekście politycznym. Kolejne partie ścierają się na gruncie ideologicznym, głównie o in vitro, a ich debata sprowadza się do stanowisk: Kościół na nie, lewica na tak. Rzeczowej dyskusji i informacji brakuje, a pary walczące z niepłodnością nie mogą liczyć na wsparcie państwa.
Problem równie ciężki, co powszechny
Trudności ze spłodzeniem dziecka ma w Polsce około milion par, co piąte małżeństwo. Podobnie jest w Unii Europejskiej. Metody leczenia i ich dostępność, szczególnie w Polsce, jest ograniczona. Dlatego nic dziwnego, że każde nowe odkrycie w dziedzinie płodności budzi zainteresowanie.
Biolog Jonathan Tilly i jego zespół osiągnęli niewątpliwy sukces, a szef eksperymentu jest nastawiony bardzo optymistycznie do swojego odkrycia. "W dziedzinie biologii reprodukcyjnej otworzyliśmy nowy obszar, niezrozumiały i niedostępny mniej niż 10 lat temu" chwali się na łamach "Nature Medicine" Tilly.
Metoda bardzo skomplikowana
Jak dokładnie przebiegał eksperyment? Zaczęto od wydzielenia specjalnego białka, specyficznego dla komórek rozrodczych (spermy i komórek jajowych). Za pomocą specjalnej maszyny, służącej do oddzielania komórek, uzyskano z mysich jajników komórki macierzyste, które są w stanie tworzyć komórki jajowe. Zdaniem naukowców, otrzymane w ten sposób komórki jajowe mogą zostać zapłodnione i produkować embriony.
Bezpłodność a niepłodność - jaka jest różnica?
Bezpłodność to trwała niezdolność do poczęcia dziecka. Może być wywołana operacjami i wypadkami, w wyniku których następuje wycięcie jąder, nasieniowodów czy uszkodzenie jajników, ale też chorobami genetycznymi. Opisywany eksperyment może przyczynić się do znalezienia nowych metod leczenia bezpłodności, ale dopiero za kilka lat.
Niepłodność to zaburzenie, zwykle odwracalne. Mówi się o nim wówczas, gdy para współżyjąca regularnie (2-3 na tydzień) bez antykoncepcji nie może począć dziecka. Istnieją metody leczenia, np. chirurgiczne, hormonalne czy rozrodu wspomaganego.
Bezpłodność to określenie kolokwialne. W języku naukowym mówi się jedynie o niepłodności, względnej - uleczalnej i bezwzględnej - nieuleczalnej. Również w języku angielskim używa się wyłącznie określenia infertility, dosłownie oznaczającego niepłodność.
Po myszach przyszedł czas na test na ludziach. Jajniki udostępniło japońskie Centrum Medyczne Saitama. Kobiety, które przechodziły tam operację zmiany płci, zgodziły się na oddanie jajników do badań. Tak samo jak w przypadku myszy, zespół Tilly'ego był w stanie wyciągnąć z tego komórki rozrodcze. Te, "hodowane" w laboratorium, były zdolne do produkcji komórek jajowych. Komórki jajowe, po zaszczepieniu ich myszom, tworzyły pęcherzyki o strukturze jajnikowej. W pęcherzykach tych, według naukowców, mogą powstawać nowe jajeczka. Zdaniem Tilly'ego i jego ludzi, dostęp do nowych komórek może stanowić przełom w leczeniu bezpłodności.
Przesadny optymizm niewskazany
- Do tego typy odkryć podchodzę z bardzo dużą rezerwą - mówi nam profesor Marian Szamatowicz. - Nie uważam, by było to aż tak warte uwagi. Są inne problemy w leczeniu bezpłodności, które trzeba rozwiązać. Jaki będzie efekt amerykańskich naukowców, trudno dzisiaj powiedzieć - ocenia Szamatowicz, który jako pierwszy w Polsce dokonał zapłodnienia metodą in vitro. Dodatkowo, jego zdaniem, im dalej idą takie eksperymenty, tym bliżej do badań laboratoryjnych na embrionach - a te zawsze budzą wątpliwości moralne i etyczne.
Dość krytycznie do odkrycia Tilly'ego podchodzi również Anna Zygler-Przysucha, ginekolog położnik z warszawskiej kliniki leczenia niepłodności Novum.
- Na pewno nie ma tutaj sztuczności i "produkowania" materiału genetycznego, póki co nie powinniśmy mieć więc obaw moralnych. Jednak za wcześnie jest, by mówić o możliwych efektach - tłumaczy dr Zygler-Przysucha. Jak podkreśla, odkrycie to należy uznać za postęp, ale niekoniecznie w dziedzinie leczenia bezpłodności. - Badania na komórkach macierzystych są bardzo ubogie. Pojawiają się pojedyncze przypadki i eksperymenty, więc jest to spory sukces. Ale przełożenie tego odkrycia na grunt leczenia bezpłodności może zająć lata - przestrzega przed rozbuchanymi nadziejami ginekolog. Wszystko, jej zdaniem, zależy od dalszych losów eksperymentu. - Gdyby udało się uzyskać komórkę jajową zdolną do zapłodnienia, to może być duży postęp w leczeniu. Na to jednak potrzeba bardzo dużo czasu i pracy.
Nadzieja matką głupich?
New York Times w swoim artykule o odkryciu Tilly'ego ogłosił: naukowcy użyli komórek macierzystych do produkcji ludzkich jajeczek. I chociaż jest to prawda, to specjaliści zgodnym tonem przestrzegają: optymizm i nadzieje należy odłożyć na potem i poczekać na dalsze wyniki.