"Pierwsze kuszenie Chrystusa" to komedia nakręcona przez grupę brazylijskich kabareciarzy, która wywołała ogólnoświatowe poruszenie niczym widmo nadciągającej apokalipsy, a jej twórcy są na celowniku katolików. Dosłownie. Ich siedziba została obrzucona koktajlami Mołotowa. Czy jest się o co oburzać? To zależy.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Tytuł filmu grupy komików Porta dos Fundos nawiązuje do kultowego dzieła Martina Scorsese "Ostatnie kuszenie Chrystusa", ale to zupełnie inna para sandałów. Trwa 46 minut, jest zbiorem powiązanych, ale niezbyt wyszukanych gagów i dzieje się na imprezie z okazji 30. urodzin biblijnego Mesjasza. Ten ledwo co wrócił z czterdziestodniowego postu na pustyni, gdzie poznał siebie. I chłopaka. Widzom nie spodobało się też to, że Maryja Dziewica popala sobie trawkę i jest napastowana przez Pana Boga.
O włos od tragedii
Brazylijscy kościelni i politycy od tygodni nawołują do rezygnacji z subskrypcji Netflixa. Syn prezydenta kraju, poseł Eduardo Bolsonaro, przeprosił na Twitterze za ten film, porównał go do "śmieci" i stwierdził, że jego twórcy nie reprezentują brazylijskich wartości.
W naszym kraju też wywołał przedświąteczną gorączkę - bynajmniej nie zakupową. "Kto żyw, bojkotuje 'Netflixa'. Po jego najnowszej publikacji żaden Polak nie powinien już nigdy dać ani złotówki na tę platformę siejąca skrajną antykatolicką propagandę i demoralizację" - grzmi Fronda we wstępie artykułu.
Katolickie media nawołują nie tylko do bojkotu serwisu producenta, ale i dołączenia do internetowej akcji. W sumie pod petycją na stronie Citizengo podpisało się już niespełna 1,3 miliona (!) osób. Film dalej jest na Netflixie. Brazylijski oddział odpowiedział na zarzuty tym, że "ceni i akceptuje twórczą swobodę artystów", a w swojej ofercie ma też wiele tytułów powstałych w zgodzie z Biblią (ale i zeszłoroczną produkcję Brazylijczyków, nagrodzony Emmy "Ostatni kac", czyli takie "Kac Vegas" po Ostatniej wieczerzy).
Na internetowych groźbach się jednak nie skończyło. Siedziba grupy w Rio de Janeiro została zaatakowana bezpośrednio. W Wigilię. "Nasz budynek został obrzucony koktajlami Mołotowa" – poinformowali na Twitterze. Pożar szybko został ugaszony przez ochroniarza i nikomu nic się nie stało (w środku i na ulicy przebywało kilka osób). I przyznali, że ten atak dodał im tylko wiatru w żagle.
Oburzenie nadaremno
Całe zamieszanie jest odwrotnie proporcjonalne do jakości dzieła. "Pierwsze kuszenie Chrystusa" to nie "Żywot Briana", a Porta dos Fundos to nie Monty Pyton. Ich film przywodzi na myśl średniobudżetową produkcję doświadczonych youtuberów. Tak samo jest z poziomem żartów. Jadą po bandzie, że aż huczy, ale nie jest to humor najwyższych lotów.
Żarty i styl brazylijskiego filmu przypominają mi nieco rubaszną wersję aktorskiego "Asterixa i Obelixa". Podśmiechujki z orientacji seksualnej są już trochę passé, ale nie będę ściemniał, że parę razy delikatnie nie parsknąłem (szczególnie przy wątku, w którym nieświadomy Jezus ma się w końcu dowiedzieć, kto jest jego prawdziwym ojcem). Trzeba być jednak człowiekiem bardzo słabej wiary, by ruszyć z widłami i pochodniami na siedzibę komików. Większość osób z pewnością nie widziała produkcji przed podpisaniem petycji - podobna nagonka była i u nas przed premierą "Kleru".
"Pierwsze kuszenie Chrystusa" to mało wysublimowana prowokacja. W Brazylii żyje ponad 120 milionów katolików, a jej prezydent wszem i wobec ogłosił, że jest "dumnym homofobem", a osoby LGBT najchętniej skazałby na banicję. Równie dobrze na Netflixa mogłyby się obrazić inne grupy społeczne. Film jest na upartego homofobiczny, rasistowski, seksistowski, a jego twórcy żartują też z innych religii. Jednak jedyne co tak naprawdę obrażają, to nie uczucia, ale inteligencję widza.