Gęsta żółta mgła zamiast białego śniegu i niebieskiego nieba. Taką scenerię widzą obecnie mieszkańcy Nowej Zelandii. Ogromne pożary trawią południowo-wschodnią Australię. Dym unoszący się nad buszami dotarł już do Wyspy Południowej. Doprowadziło to do znaczącego spadku widoczności. W powietrzu czuć woń spalenizny.
– Morze znaczyła złota poświata, niebo było zachmurzone, a gdy wreszcie przebiło się słońce, miało pomarańczowy kolor – opowiedziała cytowana przez BBC Ena Hutchinson, mieszkanka Auckland, największego miasta Nowej Zelandii. Dodała, że już wcześniej pojawiało się zadymienie, ale nigdy o takiej skali.
– Coś takiego nigdy wcześniej się nie zdarzyło. Wyspa Południowa jest całkowicie zakryta, a teraz dym kieruje się na północ – dodała mieszkanka Wyspy Południowej. Australię i Nową Zelandię dzieli około 2 tys. kilometrów.