"Dziewczyna życia mieć nie będzie". W Górowie Iławeckim huczy od plotek o sprawie 19-latki
Bartosz Świderski
17 stycznia 2020, 16:19·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 17 stycznia 2020, 16:19
– Lincz trwa. Ta dziewczyna życia w tym mieście mieć już nie będzie przez najbliższe kilkanaście lat. Będzie zawsze tą najgorszą, która usunęła ciążę. Ale nikt nie zapyta o przyczyny i powody – rozkłada ręce osoba związana ze sprawą 19-latki z Górowa Iławeckiego.
Reklama.
Tydzień temu policjanci z Górowa Iławeckiego dostali anonimowy donos: w jeziorze może znajdować się płód. W sobotę i niedzielę wspólnie ze strażą pożarną przeszukali zbiornik i linię brzegową.
Kilka dni później Prokuratura Rejonowa w Bartoszycach poinformowała o zakończeniu poszukiwań. Taką decyzję podjęto po konsultacjach ze strażnikami i biegłym z zakresu medycyny sądowej. – Nie pozwalają na to warunki, jakie są teraz w tym zbiorniku wodnym – przekazał nam prokurator Radosław Snopek.
I poinformował, że na tę chwilę nikomu nie przedstawiono zarzutów. Przesłuchano natomiast świadków, którzy mogą coś wiedzieć na temat zdarzenia z przełomu sierpnia i września.
To właśnie wtedy 18-latka miała pozbyć się pięciomiesięcznego płodu. Jak podały lokalne media, dziewczyna miała "wyrzucić płód" do Stawu Garncarskiego, a wcześniej połknąć zamówione w sieci tabletki wczesnoporonne.
– Z naszych informacji wynika, że ona poroniła w mieszkaniu swojej koleżanki. Wśród mieszkańców krąży zdjęcie z dnia zdarzenia, czyli z prywatnych kamer monitoringu, na którym widać, jak na pomoście stoją cztery dziewczyny i wrzucają coś do stawu – opowiada nam dziennikarz Andrzej Grabowski, który sprawą zajmuje się od początku.
Grabowski widział też inne fotografie, o czym napisał na łamach "Gońca Bartoszyckiego". – Byłem w szpitalu i przyjechała pani z Górowa. I temat tej sprawy wypłynął wśród pacjentów oczekujących na pomoc lekarską. Ta kobieta miała zdjęcia płodu, który sfotografowano na kobiecej dłoni. Te fotografie są w powszechnym obiegu – opowiada.
Burmistrz Jacek Kostka ubolewa nad tym, co się stało i powtarza: – Sytuacja jest naprawdę trudna. Moim zdaniem również dla tych dziewcząt, jeżeli uświadomią sobie, co zrobiły. Z informacji, do których mam dostęp, wynika, że one postanowiły pomóc koleżance. Ale ta forma pomocy budzi moje wątpliwości. Coś złego zadziało się na etapie świata wartości tych młodych dziewcząt. Ale nie mnie tu oceniać o winie.
Normalna rodzina
W. (tak ją nazwijmy) jest uczennicą trzeciej klasy liceum w Górowie Iławeckim. Dyrekcja nie chce wypowiadać się na temat tego, co się stało. – Ona teraz do szkoły nie chodzi. Przynajmniej kilka dni temu jeszcze jej nie było. Pojawiły się za to jej koleżanki – słyszę od mieszkańca miasta.
W MOPS w Górowie Iławeckim zapewniają, że zapewnili pomoc nastolatce. Psycholog dociera nawet do jej domu. – Żeby oszczędzić tę rodzinę – mówi pracownik MOPS.
Zapewnia, że nie było im wiadomo o problemach tej rodziny. – Oni nie korzystali z naszej pomocy, nie mieli potrzeby. Byli normalnie funkcjonującą rodziną. 19-latka nie była jedynym dzieckiem – lakonicznie odpowiada pracownik MOPS.
Mieszkanka Górowa, która woli pozostać anonimowa, inaczej widzi tę sprawę: – Z tego co wiem, jest to rodzina trochę niewydolna. Nie udzielono jej pomocy – mówi kobieta.
Ale nie potrafi ukryć oburzenia: – Zbulwersowało mnie takie lekkie podejście do tego problemu ze strony tych młodych osób. To nie są czasy, kiedy piętnowano takie sytuacje. Na pewno szkoła otoczyłaby ją opieką, umożliwiła zdanie matury. To, co się stało, wynikało albo z niewiedzy, albo ze zbyt lekkiego podejścia do takich problemów.
Łatka
Mieszkańcy Górowa Iławeckiego i u fryzjera, i w sklepie rozmawiają o tym, co zrobiła W. Niektórzy powstrzymują się od pochopnych ocen, ale większość nie kryje oburzenia.
– Ten lincz trwa. Ta dziewczyna życia w tym mieście mieć już nie będzie przez najbliższe kilkanaście lat. Będzie zawsze tą najgorszą, która usunęła ciążę. Ale nikt nie zapyta o przyczyny i powody. Nikt jej nie pomógł, a ona podjęła najgorszą z możliwych decyzji – mówi osoba związana ze sprawą.
Ale mieszkańcy niemalże jednogłośnie oceniają:
– Szczerze powiem, że dobrze, że w środowisku jest oburzenie, bo trzeba takie sytuacje napiętnować – słyszę.
Znajomy W. dodaje: – Oburzenie w mieście jest duże, bo mamy do czynienia ze śmiercią. Chodzili do tej samej szkoły, on był dwie klasy wyżej. – Nie znaliśmy się dobrze, ale nie wyglądała na kogoś, kto ma jakieś zaburzenia – stwierdza 21-latek.
– Ona już do końca życia będzie miała przyklejoną łatkę. Niektórzy jej mówią, żeby się jednak stąd wyprowadziła – mówi kolejny mieszkaniec.
Burmistrz powtarza, że Górowo jest bardzo otwartym miastem. – To nie jest prowincja, która jest zamknięta na odmienność. Mamy bardzo dużą diasporę ukraińską. I jako mała społeczność ze sobą współżyjemy. Nie sądzę, żeby te dziewczyny spotykały się z jakimś straszliwym ostracyzmem. Raczej mówimy, że trzeba pomóc. A od osądzania jest ksiądz i prokuratura – powtarza Jacek Kostka.